Informacja o nietrzeźwym nauczycielu tyranizującym dzieci obiegła dzielnicę Białobrzegi lotem błyskawicy. O sprawie mówi się już od ponad dwóch tygodni. Mimo że dyrekcja jej nie potwierdza, stała się ona publiczną tajemnicą.
– Mama jednego z dzieci przyszła do mnie ze skargą – mówi Lena Słowikowska, dyrektorka szkoły. – Jednak informacja była nieprawdziwa. Z panem G. rozmawiałam o godz. 8.00 i nie czułam od niego alkoholu. Nie wzywałam policji, ponieważ nie było takiej potrzeby.
Uczniowie szkoły twierdzą, że wszystko zaczęło się, gdy nauczyciel wyrzucił jednego z nich z lekcji z powodu braku pracy domowej. Uczeń wyszedł ze szkoły i poszedł do domu. Do szkoły wrócił z mamą. Matka próbowała porozmawiać z nauczycielem, ale zachowywał się w sposób agresywny i arogancki. W czasie rozmowy kobieta poczuła od mężczyzny alkohol. Zagroziła, że zatelefonuje na policję. Wtedy nauczyciel przestraszył się i poprosił dyrekcję o zwolnienie z pozostałych tego dnia zajęć. Został zwolniony, po czym… udał się na zwolnienie lekarskie.
Nieco inną niż uczniowie wersję wydarzeń przedstawia dyrektorka szkoły. – Pan G. miał zatarg z uczniem dotyczący pracy domowej – mówi nam w rozmowie telefonicznej. – Ponieważ chciał uniknąć dyskusji na lekcji, odesłał ucznia do szkolnej świetlicy. Mamy tu gimnazjum, wie Pan, jaka jest młodzież – dodaje.
Dyrektor Słowikowska twierdzi także, że nigdy wcześniej nie było żadnych skarg na nauczyciela. Również wiceprezydent odpowiedzialny za oświatę w naszym mieście Waldemar Wendrowski nie miał dotąd żadnych negatywnych sygnałów na temat funkcjonowania nauczycieli w Zespole Szkół nr 8 w Białobrzegach, obiecuje jednak bliżej zainteresować się sprawą.
Rozżalenia nie kryją natomiast uczniowie szkoły. – To nie jest pierwszy i jedyny przypadek – mówią. – To się dzieje od dawna. Pan G. już od dłuższego czasu zachowywał się w stosunku do nas nie w porządku. Wyzywał nas od głupków, debili, wstawiał nieuzasadnione uwagi do dziennika. Potrafił nawet uderzyć plastikową butelką albo linijką w głowę. Nie skarżyliśmy się, bo każdy się bał.
Czy nauczyciel ma prawo usunąć ucznia z klasy w trakcie zajęć lekcyjnych, odesłać go do domu, świetlicy czy gdziekolwiek indziej? – Nauczyciel nie ma prawa wyrzucić dziecka z lekcji poza klasę – twierdzi Sławomir Żegota, przewodniczący Komisji Edukacji, Kultury i Sportu Rady Powiatu Tomaszowskiego i równocześnie dyrektor Szkoły Podstawowej nr 14. – Dziecko musi przebywać pod stałą opieką pedagogiczną. Jeżeli dochodzi do takiej sytuacji, to znaczy, że nauczyciel nie panuje nad uczniami czy nawet jednym uczniem i powinien zmienić zawód. Dla mnie taka sytuacja jest niewyobrażalna. Niewiele potrzeba chyba, by sobie wyobrazić, że mogło się coś stać.
Dla równowagi, w dniu wczorajszym, w godzinach dopołudniowych, dwie uczennice z Gimnazjum nr 2 przy ulicy Warszawskiej trafiły do tomaszowskiej Komendy Policji. Obie wykazały się wskazaniem 0,3 promila alkoholu w organizmie. Powstaje pytanie, czy zamiast telefonować po policję nie lepiej było zwolnić dziewczyny z pozostałych tego dnia zajęć lekcyjnych?
























































Napisz komentarz
Komentarze