Samokhin Band na swój poprzedni tomaszowski koncert spóźnili się około godziny. Złapali gumę. Na szczęście do kina dotarli innym samochodem dwaj muzycy. Pavel Samokhin i menadżer kapeli. Postanowili chwycić za instrumenty i zabawić, znudzoną czekaniem publiczność, swoimi najlepszymi numerami. To było chyba jeszcze lepsze od późniejszego występu z resztą muzyków zespołu.
Sądzę, że publiczność, która zbierze się jutro w parku doświadczy niesamowitej muzycznej podróży. Oby tylko pogoda dopisała. W razie czego impreza zostanie przeniesiona do sali kina „Włókniarz”.
- “Samokhin Band” to bękart, który na dodatek ma aż pięciu ojców. Są nimi: Polak, Żyd, Rosjanin, Niemiec i Ormianin. Paszporty to tylko książeczki z fotografiami i stemplami. Łączy nas to, że jesteśmy dziećmi socjalizmu i post socjalizmu. W każdym z nas siedzi dysydent i zarazem podległy mu wykonawca. Każdy z nas jest po części rezydentem szpitala wariatów z kart powieści Bułhakowa czy Pelewina - twierdzi lider Pavel Samokhin.
Ciężko jasno opisać jaki gatunek muzyczny reprezentuje zespół. Na pewno jest to mieszanka stylów. Swing, latino, folk, funk, a na dokładkę rock'n'roll.
- Energia - produkt naszego spalania na scenie przy udziale muzyki, ma kolor naszej podświadomości. Złamana barwa głosu + łamana polszczyzna doprawiana rusycyzmami = złamane serce i złamana dusza. Tego możecie się spodziewać słuchając nas – zachęca Samokhin.
W zespole grają: Pavel Samokhin, Wojtek Stępnik, Marek Maciejewski, Marcin Błoszyk, Maciek Malec, Dominik Jabłkowski.


























































Napisz komentarz
Komentarze