– Zwykle jest tak, że nie mogę przeprowadzić wózka z dzieckiem przez drzwi budynku, bo panie, które tam siedzą, nie chcą się przesunąć – mówi pani Agnieszka, mieszkanka. – Przecież handel w tym miejscu jest zabroniony, ci ludzie mają gdzieś prawo, a nam to utrudnia życie – dodaje.
Sprawdziliśmy. Przed kamienicą od dawna obowiązuje zakaz handlu. Za usuwanie sprzedających odpowiedzialna jest Straż Miejska, która – mimo licznych skarg od lokatorów – nie potrafi poradzić sobie z problemem.
– Staramy się reagować na każde zgłoszenie i w miarę możliwości wykonywać swoją pracę. Jest to jednak niezwykle trudne, szczególnie gdy klienci stają w obronie sprzedających – twierdzi Piotr Remisz, komendant Straży Miejskiej w Tomaszowie Mazowieckim. – Aby rozwiązać problem z handlarzami, należałoby umieścić przy kamienicy patrol na stałe, a na to nie możemy sobie pozwolić.
Mieszkańcy kamienicy twierdzą również, że wielokrotnie byli świadkami sytuacji, gdy handlujące osoby załatwiały potrzeby fizjologiczne na klatce schodowej budynku.
– Ci ludzie nie mają żadnych zahamowań. Nie chcę, żeby moje dziecko było świadkiem takich incydentów – mówi pan Bartłomiej, oburzony lokator.
Podwórko budynku jest nieustannie zastawiane przez dostawcze samochody bazarowych handlarzy. Ignorują oni zakaz wjazdu umieszczony przy bramie posesji.
Mieszkańcy, oprócz utrudnionego wyjścia z kamienicy, mają również utrudniony wyjazd. Jak twierdzą, wielokrotnie zwracali uwagę handlowcom, by nie parkowali swoich samochodów w tym miejscu.
– Czujemy się lekceważeni przez wszystkich. Zarówno przez legalnych sprzedawców z placu Narutowicza, jak i przez przekupki z chodnika. I jak tu normalnie żyć? – pyta zrezygnowany pan Bartłomiej.


























































Napisz komentarz
Komentarze