Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 6 grudnia 2025 13:28
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama
Reklama

Psychotraumatolog: takie morderstwo jak na UW podważa podstawowe poczucie bezpieczeństwa (wywiad)

Takie morderstwo jak na Uniwersytecie Warszawskim podważa podstawowe poczucie bezpieczeństwa - powiedziała PAP dr Anna Pluskota, psychotraumatolog i socjolog. Podkreśliła, że szok, bezsenność, lęk, drażliwość lub unikanie kontaktów, mogą być naturalną odpowiedzią na nienaturalną sytuację.

Polska Agencja Prasowa: Kto jest najbardziej narażony na traumę w związku z tragicznymi wydarzeniami na Uniwersytecie Warszawskim? Świadkowie zdarzenia, znajomi ofiary, cała społeczność akademicka?

Dr Anna Pluskota: Ta tragedia wykracza poza jednostkowe doświadczenie – dotyka całej wspólnoty akademickiej. Nawet osoby, które nie były świadkami zdarzenia, mogą doświadczać silnych emocji: lęku, niepokoju, poczucia utraty bezpieczeństwa. To naturalna reakcja na sytuację, która narusza nasze podstawowe poczucie porządku i sensu.

Na największe ryzyko traumy narażone są osoby, które znalazły się w bezpośrednim zagrożeniu życia, widziały moment ataku lub jego bezpośrednie skutki – to one spełniają podstawowe kryterium narażenia na traumę według klasyfikacji DSM-5 i ICD-10, czyli ekspozycji na śmierć, groźbę śmierci lub wydarzenie o wyjątkowo zagrażającym czy katastroficznym charakterze, takim jak – w kontekście tragedii na UW – brutalna napaść, ciężkie zranienie czy śmierć innego człowieka.

Traumatyczne skutki mogą dotknąć nie tylko osoby obecne na miejscu, ale także te, które emocjonalnie były związane z ofiarą. Zwłaszcza jeśli sposób, w jaki dowiedziały się o zdarzeniu, był nagły, szokujący lub brutalnie realistyczny, np. przez relacje świadków, media społecznościowe lub zdjęcia. I to wymaga bardzo uważnej, empatycznej i długofalowej odpowiedzi. Nie tylko psychologicznej, ale także wspólnotowej i organizacyjnej. Taki wstrząs może uruchomić reakcje stresowe nawet u osób, które nie były fizycznie obecne na miejscu zdarzenia, ale poczuły jego ciężar emocjonalny i symboliczny. W obliczu takich wydarzeń nie ma jednej "właściwej" reakcji. Szok, bezsenność, lęk, drażliwość, unikanie kontaktów – to wszystko może być naturalną odpowiedzią na nienaturalną sytuację.

PAP: Każdy, kto zetknął się z tą informacją, może odczuwać skutki psychiczne? Jakiego rodzaju mogą one być?

A.P.: Nie każda osoba, która zetknęła się z informacją o tragedii, doświadczy traumy w sensie klinicznym. Przywołam, na co już wcześniej zwróciłam uwagę: zgodnie z kryteriami DSM-5 i ICD-10, trauma i w jej efekcie zaburzenia, jak na przykład rozwój Zespołu stresu pourazowego (PTSD) wymaga bezpośredniego lub bliskiego kontaktu z wydarzeniem traumatycznym – np. bycia świadkiem ataku albo uzyskania informacji o tym, że bliska osoba stała się jego ofiarą. Sama ekspozycja – zetknięcie się z informacją (np. media) - choć poruszająca, nie spełnia tych warunków. To nie znaczy jednak, że osoby spoza bezpośredniego kręgu nie mogą przeżywać silnych emocji. Lęk, napięcie, bezsenność czy objawy somatyczne mogą pojawić się u osób szczególnie wrażliwych – np. z wcześniejszymi doświadczeniami przemocy, silnie identyfikujących się z miejscem zdarzenia. Dlatego warto podkreślić w tym kontekście: nie każdy, kto bardzo przezywa to wydarzenie, jest osobą "z traumą". Ale każdy, kto czuje się przytłoczony, zasługuje na uwagę i ma prawo szukać wsparcia. Rozpoznanie kliniczne nie jest warunkiem, by zadbać o siebie emocjonalnie – i nie powinno być barierą, by otrzymać pomoc.

PAP: Morderstwa, tak szeroko opisywane w mediach, wstrząsające krajem, powodują zwiększenie w społeczeństwie poczucia strachu?

A.P.: Z całą pewnością wydarzenia tak tragiczne i nagłośnione, jak brutalne morderstwo, szczególnie gdy dotyczą znanych instytucji publicznych – jak uniwersytet – mogą powodować wzrost poczucia zagrożenia w całym społeczeństwie. Choć większość osób nie była bezpośrednio związana z ofiarą lub miejscem zdarzenia, to samo uświadomienie sobie, że do przemocy może dojść "tuż obok", w miejscu, które do tej pory wydawało się bezpieczne, może uruchamiać mechanizmy lękowe i sprawiać, że świat wydaje się mniej przewidywalny. Destabilizować poczucie kontroli, sprawczości, wpływu.

PAP: Czy społeczeństwo, w dobie agresji w mediach społecznościowych, w dobie bardzo agresywnego języka debaty publicznej, coraz częściej nie stosuje mechanizmów wyparcia, lekceważenia, pewnej formy akceptacji, że tak po prostu jest, że taki jest świat?

A.P.: Rzeczywiście, coraz częściej obserwujemy - nazwałabym to - społeczny mechanizm obronny w postaci wyparcia, zobojętnienia czy wręcz normalizacji przemocy – szczególnie tej symbolicznej, językowej, ale niestety również fizycznej. Gdy przemoc staje się niemal codziennym elementem przekazu medialnego czy debaty publicznej, bywa tak, że – dla własnej ochrony – zaczynamy ją tłumić, wypierać lub racjonalizować. To mechanizm psychiczny, który pozwala zachować pozorne poczucie stabilności w niestabilnym świecie.

Z jednej strony, jest to zrozumiała reakcja adaptacyjna – nie da się reagować emocjonalnie na każdą informację o przemocy, bo bylibyśmy w stanie ciągłego przeciążenia. Z drugiej strony, istnieje ryzyko, że długofalowo to znieczulenie może prowadzić do zobojętnienia społecznego, utraty wrażliwości, spadku empatii i coraz niższej tolerancji na cudze cierpienie.

To wrażliwość społeczna i empatia są dziś naszym zasobem chroniącym – także przed stępieniem emocjonalnym i poczuciem bezradności wobec przemocy.

PAP: Takie tragedie zostawiają jeszcze trwały ślad w nas jako społeczności?

A.P.: Jestem przekonana, że tak, takie tragedie zostawiają ślad. Nie tylko w osobach bezpośrednio dotkniętych zdarzeniem, ale także w całej wspólnocie, która je przeżywa. Dotyczy to zwłaszcza wspólnot, społeczności lokalnych. Przemoc, która wydarzyła się blisko, która dotknęła "jednego, jedną z nas", podważa podstawowe poczucie bezpieczeństwa i wpływa na to, jak postrzegamy siebie nawzajem, nasze miejsce w świecie i sens przynależności do grupy. Z perspektywy psychologii wspólnotowej wiemy, że społeczności doświadczające urazów, kryzysów przechodzą proces zbiorowej żałoby, utraty, ale też podejmują próby odbudowania porządku i sensu. To, w jaki sposób wspólnota poradzi sobie z tym doświadczeniem – czy zostanie ono przemilczane, zepchnięte, czy też ujęte, przeżyte i uznane – ma kluczowe znaczenie dla jej dalszej odporności psychicznej i spójności społecznej.

PAP: W sieci dostępny jest film z tego zdarzenia. Wiele osób decyduje się go obejrzeć. Co to o nas mówi? Znam bardzo wiele osób, które nigdy nie zdecydowałyby się na taki krok.

A.P.: To bardzo ważne i złożone pytanie, niełatwo na nie odpowiedzieć, ale postaram się. Reakcje na tak drastyczne nagrania bywają bardzo różne – i to mówi nam coś istotnego o naturze ludzkiego umysłu, ale też o społecznym klimacie, w którym funkcjonujemy. Dla niektórych osób obejrzenie filmu jest próbą zrozumienia sytuacji, uporządkowania chaosu, domknięcia poznawczego lęku: "muszę to zobaczyć, żeby wiedzieć, co naprawdę się wydarzyło". Dla innych – to akt przekroczenia granic: emocjonalnie nie do przyjęcia, naruszający intymność ofiary, obciążający psychicznie i etycznie.

Niektórzy klikają z ciekawości, inni – z potrzeby kontroli, jeszcze inni – bezwiednie, pod wpływem impulsu i zalewu treści w sieci. W dobie mediów społecznościowych granica między informacją a przemocą wizualną bardzo się zaciera. Niestety, takie obrazy mogą zostać w psychice na długo.

Niechęć do oglądania takiego materiału to naturalna, zdrowa reakcja obronna. To również wyraz szacunku: dla ofiary, dla siebie, dla własnych emocji. Rozpoznanie własnych granic w kontakcie z przemocą to według mnie dziś kluczowa umiejętność psychiczna. Chroni nas przed zobojętnieniem i emocjonalnym stępieniem, jest też wyrazem troski o siebie.

PAP: Wiele osób miało wcześniej widzieć sprawcę mordu na kampusie i zwrócić uwagę na jego dziwne zachowanie. Jak są filmy, to ktoś je nagrał. Pierwszy telefon na policję nastąpił jednak dopiero po zabójstwie. Dlaczego? Czemu nikt nie zareagował wcześniej?

A.P.: Na to pytanie nie ma jednej prostej odpowiedzi – i trzeba to podkreślić. Nasze reakcje w sytuacjach nagłych, nietypowych, często nie są tak jednoznaczne, jak mogłoby się wydawać z perspektywy czasu. Ludzie bardzo często nie reagują nie dlatego, że są obojętni, lecz dlatego, że nie są pewni, co widzą, nie chcą "robić problemu", czekają na sygnał od innych albo nie wiedzą, jak właściwie się zachować. Działa też zjawisko znane w psychologii społecznej jako efekt rozproszenia odpowiedzialności – czyli tendencja do myślenia, że skoro wokół są inni, to oni zareagują, ktoś inny zadzwoni, ktoś inny podejmie działanie. Jest też możliwość, że ludzie kierują się zachowaniem innych z otoczenia i jeśli nikt nie reaguje, zakładają, że taka reakcja (a raczej jej brak) jest właściwa lub społecznie akceptowalna. Znamy to z dynamiki procesów grupowych (w socjologii i psychologii społecznej) – jeśli nikt nie zareaguje, jednostka może uznać, że przesadza lub błędnie odczytuje sytuację. Brak reakcji staje się społecznym sygnałem: "to nic poważnego" – nawet jeśli intuicyjnie odczuwamy inaczej. W rezultacie nie reaguje nikt, bo każdy zakłada, że zrobi to ktoś inny.

PAP: Jak jako obywatele powinniśmy reagować wobec problemów, kryzysów osób, które znamy? Gdzie powinniśmy kierować takie osoby, co możemy zrobić?

A.P.: Jeśli widzimy, że ktoś z naszego otoczenia przeżywa kryzys, nie ignorujmy tego – zapytajmy, jak się czuje, okażmy troskę i gotowość do rozmowy. Nie chodzi o to, by rozwiązać czyjeś problemy, ale by dać sygnał: "jesteś dla mnie ważny, nie jesteś sam". Możemy delikatnie zachęcić do skorzystania z profesjonalnej pomocy (psycholog, interwent kryzysowy, psychoterapeuta, psychiatra itd.). Czasem już sama rozmowa i obecność drugiego człowieka mogą być pierwszym krokiem w stronę ulgi i zmiany. Nasza reakcja może mieć większe znaczenie, niż nam się wydaje.

PAP: Czy reakcja na tego rodzaju mordy w postaci zwiększenia środków bezpieczeństwa w różnych obiektach użyteczności publicznej sprawiałaby, że czulibyśmy się bezpieczniejsi, czy efekt mógłby być odwrotny, jeszcze częściej myślelibyśmy, że zagrożenia są wokół nas, są realne?

A.P.: To zależy – reakcje na zwiększenie środków bezpieczeństwa są bardzo indywidualne i zależą od kontekstu, sposobu wdrożenia i komunikacji. Dla części osób widoczna obecność ochrony, systemów alarmowych czy procedur może przywracać poczucie bezpieczeństwa i kontroli, zwłaszcza bezpośrednio po traumatycznym wydarzeniu. Inni jednak mogą odczytywać takie środki jako sygnał, że zagrożenie jest stałe i realne – co może nasilać lęk i poczucie niepokoju.

Kluczowe jest, by działania zabezpieczające były rozsądne, proporcjonalne i komunikowane w sposób wspierający, a nie alarmujący. Poczucie bezpieczeństwa to nie tylko kwestia fizycznych barier – to także klimat psychologiczny i społeczna wrażliwość na to, jak się o nas troszczy instytucja czy wspólnota.

Rozmawiał Tomasz Więcławski (PAP)

twi/ aba/


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie

Reklama

Dziś w kraju i na świecie (środa, 3 grudnia)

Dziś jest środa, trzysta trzydziesty siódmy dzień roku. Wschód słońca o godz. 7.23, zachód słońca 15.26. Imieniny obchodzą: Emma, Franciszek, Kasjan, Kryspin, Ksawery i Łucjusz.Data dodania artykułu: 03.12.2025 08:45
Dziś w kraju i na świecie (środa, 3 grudnia)

Janusz Mieloszyk, pierwszy wiceprezes Nest Banku, z tytułem Digital Banker of the Year

Podczas Global Retail Banking Innovation Awards 2025 magazynu The Digital Banker Janusz Mieloszyk, pierwszy wiceprezes zarządu Nest Banku, otrzymał tytuł Digital Banker of the Year (Central Europe). W tym samym konkursie Nest Bank zdobył jeszcze dwa wyróżnienia za projekt N!Asystenta: Excellence in Digital Innovation - Poland oraz Best Technology Implementation by a Retail Bank - Europe.Data dodania artykułu: 02.12.2025 17:58
Janusz Mieloszyk, pierwszy wiceprezes Nest Banku, z tytułem Digital Banker of the Year

Ministerstwo Zdrowia przedstawiło propozycje oszczędności. Kolejne zmniejszenia limitów

Blisko 10,4 mld zł w 2026 r. oszczędności w NFZ miałyby przynieść zmiany przedstawione przez resort zdrowia Ministerstwu Finansów. Zakładają one m.in reformę wynagrodzeń, limity w poradniach specjalistycznych i korekty na listach darmowych leków dla dzieci i seniorów; plan krytykuje opozycja z PiS.Data dodania artykułu: 01.12.2025 19:38
Ministerstwo Zdrowia przedstawiło propozycje oszczędności. Kolejne zmniejszenia limitów

Prawie 105 mln zł kary dla Jeronimo Martins Polska za wprowadzanie klientów w błąd ws. promocji

Prezes UOKiK nałożył na spółkę Jeronimo Martins Polska, właściciela Biedronki, karę blisko 105 mln zł za wprowadzenie klientów w błąd podczas ubiegłorocznych akcji promocyjnych - poinformował w poniedziałek urząd. Biuro prasowe sieci Biedronka podkreśliło, że nie zgadza się z decyzją i zaskarży ją do sądu.Data dodania artykułu: 01.12.2025 12:04
Prawie 105 mln zł kary dla Jeronimo Martins Polska za wprowadzanie klientów w błąd ws. promocji
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie (Wincentynów) – wyjątkowy wieczór w domowym salonieJuż 18 stycznia 2026 roku (niedziela) o godz. 17:00 Czesław Mozil zaprasza na jedyne w swoim rodzaju wydarzenie muzyczne — koncert "Czesław Mozil Solo – w mieszkaniu". Miejsce: niewielka wieś Wincentynów (gmina Sławno, powiat opoczyński), blisko Opoczna, w malowniczym zakątku województwa łódzkiego. Prywatna przestrzeń – salon domu – stanie się areną bliskiego spotkania artysty z publicznością.Miejsce pełne folklorystycznego klimatuWincentynów to kameralna miejscowość — według danych z 2021 r. liczy zaledwie 179 mieszkańców W sąsiedztwie znajduje się prywatny miniskansen "Niebowo", prezentujący tradycyjną wiejską architekturę regionu opoczyńskiego: chatę ze strzechą, ziemiankę, stodółkę i autentyczne wnętrza izby białej, kuchni i sieni.  Ta nieoczywista, serdeczna sceneria doskonale komponuje się z domowym klimatem koncertów Mozila.Co czyni ten wieczór wyjątkowymBliskość artysty: Czesław zagra niemal jak "u sąsiada" — w salonie, na kanapie, czasem na podłodze, a może ktoś usłyszy go z kuchni. Ta forma koncertu wyczarowuje atmosferę kameralności i autentycznego kontaktu.Unikalna formuła: To połączenie solowego show muzycznego i błyskotliwego stand-upu — pełne inteligentnych obserwacji, humoru i muzycznych emocji.Repertuar: Poza znanymi piosenkami, usłyszymy utwory z ostatnich albumów oraz premiery nowych nagrań, które trafią na kolejną płytę.Aktualny czas twórczy: Mozil zdobył tegoroczną Festiwalową Nagrodę Opola za piosenkę „Ławeczka”, singiel „Leń” z „Akademii Pana Kleksa 2” stał się hitem, a jego album „Inwazja Nerdów vol. 1” zdobył Fryderyka w 2025 roku.Kilka faktów o artyścieUrodzony w 1979 r. w Zabrzu, wykształcony akordeonista (Król. Duńska Akademia Muzyczna w Kopenhadze) Twórca złożonych dzieł: muzyka, teksty, aktorstwo dubbingowe (np. Olaf z "Krainy Lodu"), osobowość TVLaureat licznych nagród: Fryderyków, nagrody opolskiego festiwalu, platynowych płytStyl znany z połączenia kabaretu, folku, punka i inteligentnego humoru — trudno zamknąć go w jednym słowie Szczegóły wydarzeniaData: 18 stycznia 2026 (niedziela), godz. 17:00Miejsce: dom mieszkalny w Wincentynowie k. Opoczna („Niebowo”)Bilety: tylko 40 sztuk, cena 130 zł — dostępne na stronie: [biletomat.pl]Więcej informacji na: wydarzenie na FacebookuTaki koncert to znakomita okazja, by przeżyć muzykę i humor Mozila w najbardziej osobistej formie. To więcej niż performance — to spotkanie, które zostaje w pamięci na długo.Data rozpoczęcia wydarzenia: 18.01.2026

Polecane

O tym nikt Wam nie opowie. W powiatowym kuluarach wrze

O tym nikt Wam nie opowie. W powiatowym kuluarach wrze

Dawno nic nie wzbudzało takich emocji jak odwoływanie i powoływanie Zarządu Powiatu Tomaszowskiego. Źle się dzieje w państwie duńskim - zawołał by zapewne Hamlet, a zrozpaczona Ofelia... sami wiecie co zrobiła... Ujmując to w nieco mniej szekspirowskim stylu nic złego się nie stało, a informacje, jakie pojawiają się w internecie są albo niekompletne, albo mocno jednostronne. Większość dnia wczoraj spędziłem na rozmowach z radnymi i czytaniu internetowych wpisów i komentarzy. Przeciętnemu odbiorcy trudno to jednak ułożyć w spójną całość. Bo wszyscy mają tu rację, ale równocześnie nikt jej tu nie ma. Niemożliwe? No to sprawdźmy. Proszę jedynie o to, by nikt nie poczuł się dotknięty. nie zamierzam nikogo obrażać. Opisuję jedynie to, co usłyszałem i co miałem możliwość obserwować.Data dodania artykułu: Wczoraj, 13:22 Liczba komentarzy: 13 Liczba pozytywnych reakcji czytelników: 3
Ekspertka: dzieci mają prawo do ochrony wizerunku, nie powinien być narzędziem promocji szkółKolizja na drodze krajowej nr 48. Jeden z pojazdów dachowałStrzelcy wyborowi na morzuW pracowni fotograficznej zrobiło się świątecznie na długo przed 6 grudnia.Ponad doba na mrozie. Jak 76-latek przeżył w lesie i jak służby zdołały do niego dotrzeć?Żołnierze 25. Brygady Kawalerii Powietrznej na ostatniej prostej przed misją KFORO tym nikt Wam nie opowie. W powiatowym kuluarach wrzePŚ w łyżwiarstwie szybkim: Polacy w Heerenveen walczą o igrzyska w MediolanieW najbliższą niedzielę sklepy będą otwarteCo ChatGPT ma do powiedzenia na temat wyboru nowego Starosty? Sprawdziliśmy„Anioły są wśród nas” – Gala tomaszowskich wolontariuszyOperacja „TOR”: tomaszowska policja i Straż Ochrony Kolei wzmacniają patrolowanie szlaków kolejowych
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: Babcia B.Treść komentarza: Jak wielu ludzi można od siebie uzależnić dysponując nie swoimi pieniędzmi i wydając bez żadnych przetargów, postępowań czy zapytań o cenę. Większość publikujących dytyramby pochwalne na fb. spłaca długi wdzięcznościtej pani. Bo może jedna mieszkanie sprzedawała i dostała prowizję, inna w godzinach pracy i za paliwo z delegacji była wożona tu i tam. A dzieci w DD były tylko przedmiotem manipulacji tej pani. Należy ustalić gdzie i do kogo trafiały Pieniądze i upominki od Sponsorów. Jak to wszystko było rozliczane. Czy faktycznie były to setki tysięcy. Pytania o tak ważne sprawy to nie Hejt. Dziećmi, które już i tak mają wiele problemów emocjonalnych, nie powinno się manipulować, nagradzając donosicielstwo i wykorzystywać zależność ekonomiczną oraz emocjonalną. Zaś nad nieprzychylntmi znęcać się psychicznieŹródło komentarza: Hejt czy nadzór? Kulisy odejścia dyrektorki i nowy start domu dziecka „Słoneczko”Autor komentarza: XxxTreść komentarza: A czy ta pani odpowiedziała na wcześniej postawione jej pytania? Czy też złożyła wypowiedzenie bez udzielenia odpowiedzi? Może ta sprawa ma tzw. drugie dno, no bo tłumaczenie przez dyrektora swojego odejścia hejtem jest albo żałosne albo cwane. W dzisiejszych czasach, dzieci w szkole, muszą sobie radzić z hejtem, a dorosły na stanowisku nie umie? Coś tutaj się nie zgadza i nie trzeba być wybitnie mądrym, żeby to zauważyć.Źródło komentarza: Hejt czy nadzór? Kulisy odejścia dyrektorki i nowy start domu dziecka „Słoneczko”Autor komentarza: CzepialskiTreść komentarza: Dziwna sprawa to jest z tymi dziećmi. Nie wiem iloma. Czy ktokolwiek to miejsce porządnie skontrolował? Może trzeba i jeśli cokolwiek jest nieprawidłowo to dycyplinarkę dać, a nie pozwalać odejść bez ponoszenia odpowiedzialności.Źródło komentarza: Hejt czy nadzór? Kulisy odejścia dyrektorki i nowy start domu dziecka „Słoneczko”Autor komentarza: Ser SpodlaskiTreść komentarza: Ponieważ, kiedyś się w tym babrał, to ma doświadczenie i może to przefiltruje i osuszy bagno ...Źródło komentarza: O tym nikt Wam nie opowie. W powiatowym kuluarach wrzeAutor komentarza: ciekawaTreść komentarza: Dzięki .Źródło komentarza: O tym nikt Wam nie opowie. W powiatowym kuluarach wrzeAutor komentarza: Uśmiechnięta radnaTreść komentarza: Jacy wyborcy, takie rządy... jak się dba, tak się ma!Źródło komentarza: W powiatowym Matrixie wszystko bez zmian
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama