Niebieskie Źródła, Groty Nagórzyckie, Zalew Sulejowski, jesienna Spała czy Arena Lodowa – każdy z tych symboli Tomaszowa to naturalny kandydat do kalendarza. A mamy przecież także ludzi, którzy potrafią uchwycić ich urok. Konkursy fotograficzne, jak Inny punkt widzenia organizowany przez PCAS, czy wystawy w muzeum i bibliotece pokazują, że mieszkańcy mają ogromny talent.
Sam często myślę, że miasto aż prosi się o kalendarz. Album czy wystawa trwają chwilę, a kalendarz zostaje z nami przez cały rok. To prosty przedmiot, który codziennie przypomina, gdzie żyjemy i z czego możemy być dumni.
Taki projekt mógłby powstać w różny sposób. Dla władz miasta – jako elegancki prezent dla gości. Dla przedsiębiorców – jako forma promocji, wspólna lub indywidualna. Dla wydawcy komercyjnego – jako produkt do sprzedaży w księgarniach i punktach informacji turystycznej. Można też połączyć te formy, łącząc edycję reprezentacyjną i komercyjną. Dzięki temu kalendarz stałby się wizytówką Tomaszowa i elementem codzienności mieszkańców. Ja sam z przyjemnością powiesiłbym go w swoim domu albo zobaczył w miejscach, które odwiedzam.
Jeśli chodzi o formę, możliwości są różne. Jednodzielny, trójdzielny czy plakatowy to wersje ekonomiczne, ale prawdziwą wizytówką miasta byłby wieloplanszowy kalendarz reklamowy, w którym każdy miesiąc pokazuje inne ujęcie – od zimowych Źródeł po jesienną Spałę. To najlepsze rozwiązanie, bo w pełni oddaje charakter Tomaszowa. Realizacja takiego projektu jest możliwa – wystarczy sięgnąć po doświadczenie producentów, np. https://kalendarzefirmowe24.pl/, którzy oferują kalendarze reklamowe w wielu wariantach.
Wyobraźmy sobie, że w urzędach, firmach i domach mieszkańców wisi taki kalendarz. Byłby codzienną inspiracją i wizytówką miasta. Może właśnie 2026 rok będzie tym, w którym Tomaszów doczeka się swojego pierwszego kalendarza – stworzonego z dumy, pasji i miłości do miejsca, w którym żyjemy.
























































Napisz komentarz
Komentarze