Miasto chce postawić filharmonię na obecnym parkingu między ul. Tkacką a Bulwarami. Architektura ma „nawiązywać do historii” (dawna łaźnia żydowska) i jednocześnie do „nowoczesnych standardów” – na wizualizacjach widać nawet klawisze fortepianu. Brzmi efektownie. Gorzej z nutami finansowymi: tu partytura wciąż jest w fazie domysłów.
Najpierw skala. Zakłada się widownię około 700 miejsc. To ambitnie jak na miasto, w którym nawet rozpoznawalne wydarzenia kulturalne miewają wahania frekwencji. Oczywiście, nowa sala może przyciągnąć publiczność. Może też wymagać stałych dopłat, jeśli rzędy pustych foteli zaczną świecić bardziej niż reflektory. Wybór między „marzeniem” a „kosztem stałym” jest trudny – szczególnie, gdy brakuje twardych danych.
O twarde dane zapytano ratusz. Odpowiedź: „to zależy” – od koncepcji, materiałów, akustyki, technologii, układu pomieszczeń. Krótko mówiąc: wszystko zależy od wszystkiego. Jedyny konkret to 60 tys. zł za przygotowanie koncepcji (w budżecie było 100 tys.). Mało, ale przynajmniej wiemy, ile kosztowała wersja demo. Chyba jeszcze nie do końca, boo sama koncepcja nadal nie jest ukończona, a prace nad nią nadal trwają. To, co pokazano w internecie, to tylko graficzna wizja stylisty.
Żeby złapać rząd wielkości Tomaszowski Inforamtor Tygodniowy wybrał się do Łodzi. Filharmonia Łódzka podaje stałe koszty utrzymania rzędu 35 mln zł rocznie, i to bez honorariów gościnnych muzyków. Tomaszów to nie Łódź, a skala byłaby mniejsza – jednak przykład pokazuje, że mówimy o wydatku, który nie mieści się w rubryce „drobne”. Tym bardziej że w naszym budżecie już gra jeden duży instrument: Arena Lodowa, regularnie kosztująca miasto kilka milionów rocznie.
Do tego dochodzi „Włókniarz”, na którego rewitalizację i przebudowę z salą widowiskową miasto dostało ponad 40 mln zł. Dwie sceny w podobnej odległości i zbliżonym przeznaczeniu mogą zagrać piękny duet. Mogą też przez lata stroić się na ten sam ton, a stroiciel bywa najdroższą pozycją w cenniku. To prawda. Tyle, że sala we Włókniarzu, to jednak nie to samo. nie nadaje się na salę koncertową. Jest nie tylko zbyt mała, ale i akustycznie może nie być na odpowiednim poziomie.

Zwolennicy powiedzą: „Bez odważnych inwestycji nie ruszymy z miejsca”. Słusznie. Ale odwaga nie wyklucza kalkulatora. Publiczna, konkretna projekcja kosztów budowy (z rezerwą na wzrost cen), utrzymania, źródeł finansowania, planu przychodów i obłożenia – to minimum, zanim wbijemy pierwszą łopatę. Inaczej dyskutujemy o pięknym fortepianie, nie sprawdziwszy, czy stać nas na strojenie.
Warto też wprost powiedzieć, czego filharmonia nie zrobi. Nie rozwiąże problemu oferty kulturalnej za darmo, bo na to jest rynek plenerów. Nie zarobi na siebie wyłącznie biletami, bo tak nie działają instytucje muzyczne – nawet duże. Za to może podnieść jakość życia, edukację muzyczną i wizerunek miasta. Pytanie brzmi: za jaką roczną cenę i z jakim planem wykorzystania 365 dni w roku.
Ironia tej historii polega na kolejności: najpierw wizualizacje i hasło „filharmonia”, potem poszukiwanie kwot. Umiarkowana propozycja na dziś? Zanim postawimy fortepian na parkingu, zagrajmy próbę generalną liczb: pokażmy model finansowy, warianty frekwencyjne, ryzyka i koszty personelu oraz techniki. Jeśli rachunek się zepnie – świetnie, brawa. Jeśli nie – też dobrze, bo oszczędzimy sobie długiego bisu w budżecie.
Podsumowując: pomysł jest atrakcyjny, miejsce – sensowne, a ambicja – potrzebna. Ale zamiast „to zależy” przyda się tabela „ile, z czego i na jak długo”. Sarkazm można wtedy odłożyć, a batutę wziąć naprawdę do ręki. Bo koncert marzeń brzmi najlepiej, gdy płaci się za niego świadomie.
***
I na koniec ponownie kilka słów już całkiem na poważnie. Budowa w tym miejscu obiektu o charakterze kulturalnym nie jest wcale nowym pomysłem. Pojawił się już w czasie, kiedy przygotowywano pierwszą koncepcję rewitalizacji centrum miasta. Jej autorem był śp. Grzegorz Haraśny. Wówczas od niej odstąpiono właśnie dlatego, że postanowiono jednak zrealizować kinoteatr Włókniarz oraz Mediatekę.






















































Napisz komentarz
Komentarze