O krok od punktu w domu lidera — tak można streścić wyjazd Lechii Tomaszów Mazowiecki do Ząbek. W sobotę, 4 października, na Dozbud Arenie beniaminek i jednocześnie lider Betclic III ligi gr. I, Ząbkovia, wygrał 2:1, choć przez długie fragmenty to tomaszowianie grali dojrzalej, groźniej i szybciej w przejściach. Prowadzenie dał gościom w 28. minucie Marcin Pieńkowski po książkowej kontrze. Gospodarze wyrównali równo z przerwą — po rzucie rożnym piłkę do siatki wpakował Paweł Czułowski (45+1). Po zmianie stron nokautujący cios zadał Stanisław Muniak, uderzając sprzed „szesnastki” na 2:1 w 56. minucie. Lechia dociskała do końca, a w 87. minucie Ząbkovia mogła zamknąć mecz z karnego — Mateusz Augustyniak trafił jednak w poprzeczkę i nadzieja tomaszowian żyła do ostatnich sekund. Rezultat nie drgnął.
To był mecz zmian rytmu. Start — szarpany i pełen niedokładności — Lechia przeczekała, broniąc z chłodną głową i czytając zamiary rywali. Kiedy przyspieszyła, od razu były efekty: szybki odbiór, wertykalne podanie, drybling Pieńkowskiego i 0:1. Po golu plan Bartosza Grzelaka się sprawdzał: cierpliwe budowanie, spokojna organizacja po stracie i groźne wyjścia prawą stroną, jak ta z 37. minuty, gdy Jacek Tkaczyk wyłożył piłkę Mariuszowi Rybickiemu milimetry obok słupka. Wyrównanie tuż przed przerwą bolało tym bardziej, że padło po stałym fragmencie, a z kolei początek drugiej połowy należał do Lechii — Kamil Szymczak uruchomił Bartosza Bogusa, po kornerze Artur Dunajski zmusił bramkarza do desperackiej interwencji. Jedna akcja, jeden błysk Muniaka i lider znów był z przodu. Do końca czujny musiał być też Marcin Żyła — w 79. minucie dwukrotnie wygrał starcie z Augustyniakiem, podtrzymując kontakt z wynikiem.
Tło i stawka też miały znaczenie. Dla Ząbkovii to kolejny krok w rewelacyjnym wejściu do ligi — beniaminek z ambicjami, za którym stoi historia dawnego Dolcanu z czasów 1. ligi, realnie myśli o II lidze. Po 11 kolejkach zespół z Ząbek prowadzi tabelę z 28 punktami. Lechia, mimo porażki, trzyma środek stawki z 14 „oczkami”, a trzeba pamiętać, że trzy dni wcześniej grała pucharowy dreszczowiec ze Śląskiem Wrocław (1:2) i to obciążenie było w nogach.
Z perspektywy tomaszowian największym niedosytem pozostaną detale: stracony gol „do szatni”, pojedyncza chwila przy uderzeniu Muniaka i… poprzeczka przy karnym dla gospodarzy, po którym wynik wciąż był w zasięgu. Lokalny serwis Łódzki Portal Sportowy odnotował, że jedenastka w końcówce nie została wykorzystana, co utrzymało mecz w napięciu do ostatniego gwizdka. Klubowa relacja Lechii podkreśla z kolei „bardzo dobre spotkanie” w wykonaniu zielono-czerwonych — z wieloma wypracowanymi sytuacjami, ale mniejszą skutecznością niż u lidera.
Reakcje i echo meczu w sieci są dość zgodne: na profilach meczowych szybko pojawiły się podsumowania i transmisje live, a sympatycy Ząbkovii cieszyli się z utrzymania fotela lidera; tomaszowscy kibice dziękowali drużynie za charakter pokazany „po pucharze”. Relacje wynikowe i stream z Dozbud Areny potwierdzają także przebieg goli oraz kluczowe momenty spotkania.
Ciekawostki meczu
Ta para rzadko gościła w terminarzu — dopiero w tym sezonie trafiła na siebie w III lidze (beniaminek Ząbkovia dopiero co dołączył do grupy I). Mecz odbył się na Dozbud Arenie w Ząbkach przy ul. Słowackiego 21, a zapowiedzi i „dzień meczowy” na klubowych kanałach rozkręcały frekwencję i konkursy dla kibiców. No i liczby: Ząbkovia utrzymuje passę lidera po efektownym 5:1 nad Świtem sprzed tygodnia, a Pieńkowski — najlepszy strzelec Lechii z poprzedniego sezonu — znów dał sygnał, że jest „na prądzie”.
Co dalej?
Lechia wraca do grania już w kolejny weekend — przed nią ligowe spotkanie z Wigrami Suwałki. Jeżeli utrzyma dzisiejszą organizację i dołoży skuteczność z pierwszej fazy drugiej połowy w Ząbkach, punkty wrócą na konto. Ząbkovia zaś kontynuuje marsz po zimę na podium i coraz głośniej puka do drzwi II ligi.
































































Napisz komentarz
Komentarze