W sobotnie popołudnie Lechia zmierzyła we własnej hali z CUK Anioły Toruń. Tomaszowianie przed pierwszym gwizdkiem mogli pochwalić się dwoma zwycięstwa. Z kolei torunianie jeszcze nie zapunktował w nowym sezonie.
- W tej lidze każdy jest głodny zwycięstw. To, że torunianie nie zapunktowali sprawi, że w sobotę ze zdwojoną siłą będą próbowali zdobyć punkty - powiedział Bartłomiej Rebzda, asystent trenera.
Początek pierwszej partii lepiej rozpoczął się dla gospodarzy. Dobrze serwował Artur Brzostowicz 4:2. Torunianie szybko odrobili straty 5:5. Praktycznie od tego momentu gra się wyrównała. Żadnej z drużyn na dłużej nie udało się wypracować bezpiecznej przewagi punktowej 15:15. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali siatkarze CUK Anioły, którzy zwyciężyli 25:23. Premierową odsłonę meczu skutecznym atakiem zakończy Konrad Jankowski.
W kolejnym secie do stanu 10:10 gra była równa. Następnie swoją przewagę zaczęli budować podopieczni Marcina Krysia 13:10. Dobrze serwował Łukasz Kalinowski oraz Luis Paolinetti 17:12. Do końca tej partii przyjezdni kontrolowali sytuację na parkiecie i pewnie zwyciężyli 25:18. W ostatniej akcji tego seta błąd w polu serwisowym popełnił Filip Balasz.
Pierwsze akcje trzeciej odsłony spotkania lepiej układały się dla Lechii 5:2. Torunianie szybko odrobili straty, a nawet wyszli na prowadzenie 10:8. W polu serwisowym po stronie CUK Anioły bardzo dobrze spisywał się Maciej Krysiak. W dalszej części gra toczyła się pod kontrolą zespołu gości 16:12 i 21:18. Torunianie nie dali sobie wyrwać z rąk wygranej. W ostatnim secie zwyciężyli 25:19 i całym meczu 3:0.























































Napisz komentarz
Komentarze