Centrum, którego nie ma, ale kosztuje
Weźmy na przykład nasz lokalny hit sezonu: Branżowe Centrum Umiejętności przy „samochodówce”. Za kilkadziesiąt milionów złotych mieliśmy dostać kosmicznie nowoczesną placówkę, w której młodzież z regionu uczy się przyszłościowych zawodów, a powiat chwali się „inwestycją w kapitał ludzki”. W praktyce mamy ogrodzony plac, ambitne wizualizacje, wypowiedzianą umowę z wykonawcą i wiszącą nad głowami groźbę utraty unijnej dotacji – bo terminy lubią być dotrzymywane, nawet jeśli inwestorzy niekoniecznie.
Do kompletu dochodzi fakt, że lokalne media zdążyły już ochrzcić przedsięwzięcie „kolejnym inwestycyjnym niewypałem” starosty. Brzmi to trochę jak tytuł serialu: „Inwestycja, która nie chciała powstać”. Idealne na Dzień Absurdu – budujemy coś, co może nie powstać, żeby nie stracić pieniędzy, które możemy stracić, bo tego nie zbudujemy.
Borki – od wizytówki powiatu do żywego mema
Kto pamięta, jak jeszcze kilkanaście lat temu Ośrodek „Borki” nazywany był „twarzą powiatu”? Camping w krajowej czołówce, domki zajęte przez cały sezon, kierownik dumnie powtarzający, że to „jedno z trzech najlepszych miejsc w Polsce”. Tymczasem powiat postanowił tę twarz sprzedać – najlepiej za 30 milionów.
Wyliczenia były piękne: my sprzedajemy, inwestor buduje, turyści przyjeżdżają, gospodarka kwitnie. W praktyce okazało się, że 18,5 hektara nad wodą z problemami sanitarnymi to jednak nie jest towar, po który biją się firmy jak o mieszkanie w centrum Warszawy. Zamiast „Mazurskiego snu nad Pilicą” mamy więc niekończące się dyskusje, czy Borki są „kulą u nogi” czy „perłą w błocie”, z której ktoś kiedyś może coś jeszcze oszlifuje.
Dzień Absurdu idealnie nadaje się na spacer po ośrodku: można jednocześnie kontemplować potencjał miejsca i zastanawiać się, jak to możliwe, że od lat nikt nie potrafi zdecydować, czy to skarb, czy obciążenie księgowe.
Straż Miejska, monitoring i znikający próg zwalniający
Na portalu opisywano już tyle historii ze Strażą Miejską w tle, że spokojnie można by z tego zrobić osobny cykl „Z kamerą wśród absurdów”. Mamy monitoring, mamy miejskie kamery, mamy dyżurnych. A jednak pod okiem elektroniki ktoś potrafił spokojnie wykręcić siedemdziesiąt sześć śrub i ukraść… próg zwalniający z ulicy PCK.
To nie jest scena z parodii kryminalnej, to rzeczywistość. Gdzie byli wtedy strażnicy? Co widziała kamera? Czy próg zwalniający sam się obraził i odszedł? Gdyby nie to, że chodzi o bezpieczeństwo na drodze, byłoby to absolutnie genialne otwarcie na tomaszowski Dzień Absurdu: happening pod hasłem „Zdemontuj swój próg w 5 minut, zanim ktokolwiek zauważy”.
Do tego dochodzi pytanie, dlaczego – skoro monitoring tak skutecznie nie widzi tego, co powinien – mamy utrzymywać całą strukturę Straży Miejskiej, zamiast zainwestować w policjantów na płatnych patrolach. Też opisywane na portalu, też brzmi jak żart, gdy uświadomimy sobie, jakie to generuje koszty.
Mad Max nad Pilicą
Inny tekst z portalu przypominał, że Tomaszów i okolice idealnie nadają się na plan filmu postapokaliptycznego. Most kolejowy „jak w Czarnobylu”, ruiny dawnego Wistomu wyglądające „jak po wybuchu reaktora atomowego”, a do tego ludzie, którzy – sądząc po minach – jakby wrócili właśnie z planu „Mad Maxa”.
Gdyby istniał oficjalny Dzień Absurdu, można by ogłosić wycieczki „Szlakiem filmowego końca świata”: dookoła zdewastowane tereny poprzemysłowe, w tle dyskusje o milionowych inwestycjach, których albo nikt nie dokończył, albo nikt nie chce. Idealna sceneria, żeby się zastanowić, jak to się dzieje, że do filmowców to miejsce jeszcze nie przemówiło, a do samorządowców – aż za głośno.
Elewacja piękna, ściek pod nogami
Kolejny drobny, ale cudownie absurdalny motyw z portalu: świeżo odmalowana elewacja miejskiego budynku, ozdobne białe „ramki” po dawnych oknach, wszystko jak z katalogu. Tylko że przed tym ścianą – błoto, wielkie kałuże po każdym deszczu, bo zabrakło już paru metrów kostki brukowej albo cienkiej warstwy asfaltu.
Ptaki szybko odkryły nowe obróbki blacharskie i urządziły sobie tam toaletę z widokiem na miasto. Efekt łatwy do przewidzenia: ściana za chwilę zacznie wyglądać, jakby w Dniu Absurdu ktoś postanowił rozlać po niej testowo kilka litrów ekologicznego nawozu. Ale za to dekoracyjne paseczki w „okiennych” wnękach są. Estetyka wygrywa z fizyką i grawitacją.
Miasto jak kredyt we frankach
Część tekstów na NaszTomaszow.pl dotyczy też rzeczy na pozór odległych od lokalnego podwórka: kredytów frankowych, bankowych spreadów, umów pisanych tak, że nawet prawnik z lupą musi brać urlop, żeby je zrozumieć. UOKiK ściga banki za niejasne zasady przeliczania kursów, za reklamy obiecujące „brak opłat”, gdy w praktyce wszystko kosztuje, a konsument dowiaduje się o tym, kiedy jest już za późno.
Brzmi znajomo? Tomaszowskie inwestycje – od BCU po różne „wielkie projekty” – często przypominają właśnie takie kredyty: „będzie pięknie, będzie nowocześnie, będzie za darmo z Unii”. Dopiero po czasie wychodzi, że raty są wyższe niż zakładano, terminy gonią, a zamiast nowoczesności mamy tablice informacyjne i ogrodzony plac.
Dzień Absurdu – święto z potencjałem
Można by tak wymieniać jeszcze długo: od kampanii, które mają nas uczyć bezpiecznego picia alkoholu w mieście, gdzie co roku zatrzymuje się setki nietrzeźwych kierowców, po kolejne „plany strategiczne”, w których wszystko się spina, dopóki nie zderzy się z realnym budżetem.
Dlatego Dzień Absurdu w tomaszowskim wydaniu mógłby wyglądać tak: przez jeden dzień udajemy, że traktujemy wszystko całkiem serio – od znikających progów zwalniających, przez niedokończone inwestycje, aż po elewacje bez chodników. Spisujemy je, fotografujemy, opisujemy. A następnego dnia… zamiast się z tego śmiać, próbujemy po kolei to naprawić.
Bo żart żartem, ale za każdym absurdalnym obrazkiem stoi czyjaś codzienność: uczeń, który nie doczeka się nowoczesnych warsztatów; mieszkaniec, który patrzy na niszczejący ośrodek nad zalewem; kierowca, który wjeżdża w dziurę po progu; lokator, który po deszczu przebija się przez kałuże pod świeżo odmalowaną ścianą.
Może więc Dzień Absurdu warto potraktować jak lustro. Śmiejemy się, bo inaczej byśmy zwariowali. Ale gdzieś między jednym a drugim ironicznym komentarzem dobrze byłoby zadać sobie pytanie: które z tych absurdów za rok chcemy oglądać już tylko w archiwum NaszTomaszow.pl, a nie za oknem.

































































Napisz komentarz
Komentarze