Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 13 grudnia 2025 19:54
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama
Reklama

Z cyklu: "Okrakiem" - Wiesiek Fiszbach – ksywa „Stefan“ (Od Berlina do Brzustowa)

Malował od zawsze. Jego pierwsze prace znikały po deszczu, gdyż rysował patykiem u babci w ogródku. Jako kilkuletni chłopiec trafił w ręce profesora Kazimierowskiego. Od tamtego czasu nie rozstawał się ze sztalugą. Uczestniczył w wielu wystawach, a liczne nagrody i wyróżnienia przyznawano mu nie tylko w kraju. Gdy zaczął uczęszczać do I LO w Tomaszowie Mazowieckim okazało się, że talenty chodzą parami. Pod okiem profesora Edmunda Wojewódzkiego i trenera Henryka Białasa drużyna siatkówki, w której grał, odnosiła wielokrotne sukcesy, w tym kilkakrotnie mistrzostwo Polski. Będąc uczniem LO uczęszczał zarówno na treningi, jak i na zajęcia plastyczne, które prowadziła Pani Maria Bunzel. Brał udział w licznych plenerach i wystawach, w ten sposób łącząc sport z malarstwem. Na pytanie: - Czy jesteś sportowcem, czy artystą malarzem? - odpowiada: - „I sport i malarstwo są sztuką – tak uważali już starożytni Grecy organizując olimpiady.”

 

Człowiek wielu talentów. Urodzony w 1950 roku w Tomaszowie Mazowieckim (woj. łódzkie), absolwent miejscowego I Liceum Ogólnokształcącego (1968) i olsztyńskiej AWF (1974), gdzie otrzymał tytuł magistra wf. Od najmłodszych lat (szkoła podstawowa) grał w siatkówkę w znakomitym towarzystwie, razem z wielokrotnym reprezentantem Polski, mistrzem świata oraz mistrzem olimpijskim, Wiesławem Gawłowskim. Kiedy razem wprowadzili Lechię Tomaszów do I ligi, ich drogi rozeszły się: jeden Wiesiek (Gawłowski) trafił do AZS AWF Warszawa, drugi (Fiszbach) do AZS-u Olsztyn.

 

„W tym samym czasie co tomaszowska Lechia, awansował do I ligi siatkówki AZS Olsztyn. Grałem tam w siatkówkę zaledwie przez jeden rok” - wspomina Wiesiek. „Chciałem dłużej, ale nie mogłem, z powodu urazu kręgosłupa. Jednak w olsztyńskim AZS-ie rozpoczął się drugi etap mojego sportowego życia. Zainteresowanie judo zaowocowało zdobyciem trzeciego miejsca na mistrzostwach Polski w Warszawie w roku 1974. Po studiach zacząłem pracować na ówczesnej Akademii Rolniczo-Technicznej jako nauczyciel akademicki. Tam założyłem pierwszą w Olsztynie sekcję judo dla modzieży akademickiej i kilka sekcji dziecięcych tej dziedziny sportu. Tak więc byłem prekursorem judo na Warmii i Mazurach. W ciągu dwóch lat zdobyliśmy akademickie mistrzostwo Polski, czego konsekwencją było powołanie mnie na trenera reprezentacji Polski na Uniwersjadę w Rio de Janeiro.”

 

„Z uczelnią rozstałem się ze względów, powiedzmy – politycznych”, wspomina z uśmiechem Wiesiek Fiszbach. „Szkoda, gdyż byłem już bardzo znany i lubiany przez młodzież. Zdarzyło się tak, że otrzymałem od uczelni mieszkanie i wtedy zaczął się dramat, a właściwie to komedia, związana z namawianiem mnie, abym w „dowód wdzięczności” wstąpił w szeregi PZPR. Zdecydowanie odmawiałem, toteż w konsekwencji stopniowo zaczęto odsuwać mnie od pracy z młodzieżą. Trwało to około dwóch lat. W 1971 roku urodził się mój syn, ale nie był to przyjemny okres w moim życiu. W tym samym mniej więcej czasie rozwiodłem się z pierwszą żoną. Chciałem być bliżej dziecka, więc zdecydowałem się na poważny krok, który odmienił moje życie. Kupiłem 100 hektarów ziemi po Niemcu – Hinzmanie, we wsi Radykajny. Przez następne pięć lat bawiłem się w hodowlę byków i trzody chlewnej. Po drodze miałem z tym nowym doświadczeniem liczne przygody. Pewnego razu zerwało mi się stado byków liczące 200 sztuk. Jak na westernie przebiegło przez gminę i potrzeba było tygodnia czasu, by je z powrotem zagonić do zagrody. W pewnym okresie życia poczułem jednak, że rolnictwo nie jest moim właściwym powołaniem. Ziemia jakby dała mi kopa”, uśmiecha się Wiesiek do wspomnień.

 

 

 

„Wokół mnie zaczęły się rodzić dziwnie smutne krajobrazy. Pewnego razu na moje stado świń liczące 800 sztuk padła zaraza. Zostały zarażone krwawą biegunką, roznoszoną przez dzikie zwierzęta. Cały las ruszał się od rozkładającej się padliny. Wiosną tamtego niedobrego roku, moja ówczesna narzeczona, która niespodziewanie powróciła z USA, znalazła mnie półprzytomnego na farmie, jak twierdzili lekarze, od śmierci dzieliła mnie jedna godzina. Cudem odratowano mnie w pobliskim szpitalu. Po tych smutnych wydarzeniach postanowiłem wyjechać z Polski. Droga ucieczki miała wieść przez Berlin do Paryża, lecz przypadkiem zakończyła się już w Berlinie. W roku 1980-tym Berlin Zachodni był wolnym i prześlicznym miastem, pełnym uciekającej przed wojskiem młodzieży z całego świata. Ja odwrotnie, byłem wtedy desperado, i jakby na przekór wszystkim, nawet samemu sobie, miałem zamiar wstąpić we Francji do Legii Cudzoziemskiej. Przypadek sprawił, że w Berlinie zostałem okradziony z gotówki przez taksówkarza i nie dojechałem do Paryża, gdzie oczekiwał na mnie kolega, tak samo jak ja kandydat do Legii. Do tej „stolicy świata” dotarłem dopiero po wielu latach, z moimi dziećmi, aby im pokazać Disneyland”, żartuje Wiesiek.

 

„W Berlinie wiodłem iście cygańskie życie. Miałem zawsze przy sobie wielką torbę lekarską, a w niej najniezbędniejsze wtedy do życia przedmioty: szczoteczkę do zębów, dwie pary skarpetek, dwie pary slipów, parę butów i jedne spodnie. Adresów nie pamiętam, kiedy doliczyłem się ich sześćdziesięciu, pomyliła mi się rachuba. Mieszkałem „po kobitkach”. W końcu osiadłem na miejscu z zaprzyjaźnioną Niemką, z którą wytrzymałem aż półtora roku. Otrzymałem od Amerykanów zgodę na pobyt stały, pod warunkiem, że ożenię się z tą moją Niemką, co nie było podejrzane, gdyż byliśmy w jednym wieku i wyglądaliśmy na zakochanych. Jedną z podstawowych jej wad był jednakże fakt, że nocą wzdychała do mnie po niemiecku, a ja byłem odporny na jej westchnienia wyrażane w tym języku. Idąc za stwierdzeniem zawartym w teście piosenki Andrzeja Rosiewicza uznałem, że „najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny”. A te zaczęły na przełomie lat 85-86 zjeżdżać do Berlina gromadnie.

 

I ja spotkałem swoją. Po rozstaniu z moją Heidi odebrano mi prawo do stałego pobytu. Jednak po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego byliśmy przez Niemców tolerowani. Po to, by mieć status stałego mieszkańca Berlina otworzyłem firmę budowlaną, która rozrosła się i zaczęła przybierać na znaczeniu w mieście. Prowadziłem ją przez osiemnaście lat. Zarobiłem dużo pieniędzy. W czasie, gdy władze niemieckie przenosiły się z Bonn do Berlina, był to okres mojego szczytowania finansowego. Przez siedem lat pracowałem z jednym architektem, wystarczająco długo, by mógł mnie sobie wychować i oswoić. Przy ostatnim kontrakcie opiewającym na milion euro, okradł mnie na 280 000 i splajtował. Spłaciłem 250 000, resztę rząd łaskawie mi umorzył”, kiwa głową Wiesiek Fiszbach.

 

„Po kolejnym rozwodzie spotkałem piękną kobietę pochodzącą z Warmii i Mazur. Moja była żona utrudniała mi kontakty z dziećmi, co przypłaciłem depresją i ucieczką w alkohol. Sypiałem wtedy na budowie i tam spotykaliśmy się  z moją wybranką po nocach, by leczyć się wzajemnie, nie fizycznie, lecz poprzez pocieszenia słowne. Byliśmy oboje zbyt pokaleczeni przez życie. Po czterech latach otrzymałem pozwolenie sądu na widywanie się z moimi dziećmi.

 

 

 

„Zacząłem z powrotem malować. W tamtych pierwszych momentach moich berlińskich doświadczeń nie mogłem nawet przypuszczać, nikt nie mógł, że padnie komuna. Nawet doradca prezydenta Cartera, profesor Zbigniew Brzeziński, na dwa lata przed faktem tego nie podejrzewał. Owszem, kiedyś po meczu siedząc w znanej berlińskiej knajpce „U Morowana” marzyliśmy z kolegami o wypiciu kufla piwa w kraju (98 kilometrów do Szczecina). W roku 1987 po raz pierwszy udało mi się przekroczyć granicę. Zjechaliśmy w lesie na pobocze i się popłakaliśmy”.

 

Oglądając prace „Stefana” czuje się w nich nastrój niespokojnej i alternatywnej dzielnicy Berlina – Kreuzberg, w której mieszka. Ta dzielnica to świat artystów, studentów, ludzi kreatywnych. Życie tętni tam 24 godziny na dobę. Majowe starcia z policją należą do tradycji. „Stefana” można odwiedzić w Brzustowie i w Berlinie. W Berlinie jego galeria nosi nazwę „Na Kole”. „Na Kole” stoi otworem dla każdego, kto ma ochotę nacieszyć oko, duszę i ciało.

 

W Berlinie nie brakuje Polaków, którzy tam znaleźli lub ciągle znajdują swoje miejsce. Co roku w czerwcu władze Berlina organizują 48-godzinny festiwal Neukolln. Neukolln to najbardziej międzynarodowa dzielnica tego miasta. Tegoroczny 14. festiwal odbywał się pod hasłem „Ostatnia stacja do raju”. Tym rajem dla wielu był i jest właśnie Berlin. Coroczna impreza ukazuje potencjał siły tkwiącej w zintegrowanej wielokulturowej społeczności dzielnicy i miasta. Wiesław Fiszbach na festiwalowe dni zaprasza takich przyjaciół z Polski, którzy potrafią czymś zabłysnąć. W tym roku przyjechali studenci Akademii Sztuk Pięknych z Gdańska, którzy w galerii NaKole przy Hobrecht Strasse 47 pokazywali swoje prace. Był wśród nich pochodzący z Tomaszowa Jakub Stojałowski, który do Berlina przywiózł fotogramy.

 

W Polsce, w Brzustowie niedaleko Inowłodza i o „rzut beretem” od Tomaszowa, Wiesiek zbudował dom, który roboczo nazwał przed kilku laty „Na Niskiej”. Bo Wiesiek to tak jak Włodek Votka i ja, jest „Chłopakiem z Niskiej”. Dom ten jest w okresie letnim Mekką dla przyjaciół artysty. Prawie każdego roku Wiesiek urządza tam „Zakończenie sezonu” – spotkanie, które jest okazją do zaprezentowania jego nowych prac, ale także do spotkania w bardzo szerokim gronie. Niżej podpisany sprzedawał tam i czytał fragmenty swoich książek i śpiewał przy ognisku nie jeden raz. A kiedy Wiesiek, ksywa „Stefan” wyjeżdża na zimę do Berlina, oddaje klucze Włodkowi Votce, który zatrzymuje się w Brzustowie dla odpoczynku na trasie swoich artystycznych wojaży po Polsce. Ja zaś odwiedzam wtedy Włodka. Często czynimy razem spustoszenie w grzybostanie lasku należącego do  włości naszego przyjaciela.

 

Od wielu lat Wiesiek jest członkiem Stowarzyszenia Amatorów Plastyków w Tomaszowie Mazowieckim, a od roku – członkiem Polskiego Związku Artystów Plastyków, co się nieczęsto zdarza osobom niemającym wykształcenia plastycznego. Nasz „ambasador kultury” działa też w Stowarzyszeniu Artystów Integracji Europejskiej z siedzibą w Szczecinie.

 

 

 

Z Wieśkiem Fiszbachem i z Włodkiem Votką spotykaliśmy się wiele razy z okazji przeróżnych imprez. Pierwszy raz było to w roku 2007, kiedy Wiesiek zaprosił nas do Berlina na spotkanie z tamtejszą Polonią. Odbyły się dwie super imprezy, jedna w Domu Polskim, druga w Polskiej Misji Katolickiej. Na pierwszej z nich bohaterami byliśmy wyłącznie my – „Trzej przyjaciele z Niskiej”. Ja mówiłem o książkach, Włodek grał i śpiewał, a Wiesiek wystawiał obrazy. Na drugiej śpiewał Tadeusz Woźniak i recytowała Anna Dymna, a my swoją małą chwilę mieliśmy podczas wernisażu prac Wieśka i innych artystów pochodzenia polskiego w katakumbach kościoła Misji.

 

Należy do tradycji, że nie zapominamy o sobie. W listopadzie ubiegłego roku znowu „Trzej Przyjaciele z ulicy Niskiej” spotkali się na wernisażu Wieśka, tym razem w Literackiej, sali Miejskiej Biblioteki Publicznej w Tomaszowie Mazowieckim. I jak zawsze byliśmy ciepło przyjęci przez mieszkańców naszego miasta.

 

Ostatnie jak dotąd nasze spotkanie miało miejsce w grudniu 2012 roku, tuż przed moją niedawną wyprawą do Kanady. Wiesiek ma tę zaletę, że zawsze gromadzi wokół siebie grono przyjaciół. Ludzie lgną do niego, gdyż spowija go aura bezpretensjonalności, ciepła i życzliwości. Po prostu przyciąga do siebie ludzi. Tamtego ranka na zapleczu Księgarni Basi Goździk przy Placu Kościuszki 22 całkiem niespodziewanie zgromadzeni dosyć licznie bywalcy mogli być świadkami odbycia się tak zwanego zebrania grupy roboczej, albo też – inicjującej utworzenie nowej – na razie nie wiadomo czego – fundacji, organizacji, grupy właśnie – w każdym razie „ciała”, które w niedalekiej przyszłości zajmie się historią Tomaszowa Mazowieckiego w kontekście przedwojennych, wojennych i powojennych losów jego mniejszości – Żydów i Niemców. Inicjatorem tego pomysłu był i jest Wiesiek Fiszbach, ksywa „Stefan”.

 


Z cyklu: "Okrakiem" - Wiesiek Fiszbach – ksywa „Stefan“  (Od Berlina do Brzustowa)

Z cyklu: "Okrakiem" - Wiesiek Fiszbach – ksywa „Stefan“ (Od Berlina do Brzustowa)

Z cyklu: "Okrakiem" - Wiesiek Fiszbach – ksywa „Stefan“  (Od Berlina do Brzustowa)

Z cyklu: "Okrakiem" - Wiesiek Fiszbach – ksywa „Stefan“ (Od Berlina do Brzustowa)

Z cyklu: "Okrakiem" - Wiesiek Fiszbach – ksywa „Stefan“  (Od Berlina do Brzustowa)

Z cyklu: "Okrakiem" - Wiesiek Fiszbach – ksywa „Stefan“ (Od Berlina do Brzustowa)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie

Reklama
Reklama
Repertuar kina Helios

Repertuar kina Helios

W najbliższym tygodniu Helios zaskoczy kinomanów nie tylko mnogością propozycji filmowych, lecz także projektów specjalnych dla widzów o rozmaitych zainteresowaniach. W repertuarze znajdzie się najnowsza animacja „Magiczna gwiazdka zwierzaków”, japoński hit „Jujutsu Kaisen: Execution” oraz projekcje muzyczne i tematyczne cykle.Od piątku, 12 grudnia w repertuarze zagości nowość w klimacie nadchodzących Świąt – animacja „Magiczna gwiazdka zwierzaków”. Podczas gdy dzieci wypatrują Świętego Mikołaja, on sam rozbija się na lodowej wyspie, z której musi wydostać się jak najszybciej. Jednocześnie maleńkie pisklę musi uratować przyjęcie w kurniku, dziewczynka, której mama wciąż jest bardzo zajęta, szuka choinki na własną rękę, mały jenot zgubił się w lesie, a ryś próbuje dotrzeć na czas na magiczny spektakl. Różnorodne historie przypomną kinomanom, dlaczego co roku nie możemy doczekać się Gwiazdki!Na ekranach Heliosa znajdą się też inne gwiazdkowe produkcje. „Mikołaj i ekipa” to historia Świętego Mikołaja, który po niefortunnym wypadku zaczyna uważać się za superbohatera i znika tuż przed Wigilią… Elf Leo oraz odważna 11-letnia Billie wyruszają na wielkie poszukiwania, a po drodze odkrywają spisek bezwzględnego producenta zabawek, chcącego zniszczyć świąteczną tradycję i przejąć kontrolę nad prezentami… Inną propozycją na rodzinny seans jest zabawny tytuł „Mysz-masz na Święta”. Mysia rodzina szykuje się do wspólnego spędzania Świąt. Jednak wszystko się zmienia, kiedy w ich domu pojawiają się… ludzie. Myszy nie chcą dzielić się przestrzenią i rozpoczynają realizację planu, który mają na celu wyproszenie nieproszonych gości! Wśród filmów dla widzów w każdym wieku ogromną popularnością cieszy się animacja Disneya „Zwierzogród 2”. Opowiada ona o ambitnej króliczej policjantce, Judy Hops oraz przebiegłym lisie, Nicku Bajerze. Duet detektywów tym razem rusza tropem tajemniczego gada, który nagle pojawia się w Zwierzogrodzie. Helios zaprasza na inne filmowe hity, do których należy kontynuacja horroru na podstawie kultowych gier – „Pięć koszmarnych nocy 2”. Akcja filmu toczy się rok po traumatycznych wydarzeniach w pizzerii Freddy’ego Fazbeara. Mike Schmidt i policjantka Vanessa Shelly próbują chronić młodszą siostrę Mike’a, Abby, jednak dziewczynka zaczyna potajemnie wracać do pizzerii, a w tle ponownie pojawia się postać tajemniczego Williama Aftona. Nadal na ekranach sieci dostępny jest też szeroko komentowany „Dom dobry” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Obraz przedstawia toksyczny związek Gośki i Grześka, w którym dochodzi do coraz bardziej niebezpiecznych sytuacji, a przemoc staje się codziennością… W głównych rolach wystąpili Agata Turkot i Tomasz SchuchardtSieć przygotowała również seanse dla fanów japońskiej animacji w ramach cyklu Helios Anime. W dniach 12-18 grudnia we wszystkich kinach odbędą się projekcje tytułu „Jujutsu Kaisen: Execution Shibuya Incident x The Culling Game Begins”. Kulminacją filmu, który podsumowuje dotychczasowe wydarzenia z serialu, jest dramatyczny pojedynek dwóch ulubionych uczniów Gojō. To wstęp do trzeciego sezonu anime, prezentowany przedpremierowo w kinach! Na piątek, 12 grudnia zaplanowano wydarzenie z cyklu Nocne Maratony Filmowe – tym razem będzie to Maraton Strachów. O godzinie 23:00 rozpoczną się projekcje aż czterech horrorów, w tym porywającej nowości „Cicha noc, śmierci noc”. To nie koniec projektów specjalnych odbywających się w najbliższym tygodniu! Swój czas w repertuarze będzie miał słynny maestro i jego orkiestra. „André Rieu. Wesołych Świąt!” to koncert z najpiękniejszymi kolędami i przebojami na radosny czas wyczekiwania Gwiazdki. Widowisko będzie dostępne w piątek i sobotę, 12 i 13 grudnia, a następnie 17 i 18 grudnia. Ponadto w niedzielę, 14 grudnia w wybranych kinach sieci odbędzie się wyjątkowa transmisja baletu „Dziadek do orzechów” wprost z Londynu! Widowisko urzeka niezwykłą choreografią i magiczną scenografią, nawiązującą do świątecznej aury.W poniedziałek, 15 grudnia do wybranych lokalizacji zawita cykl Kino Konesera z tajwańskim kandydatem do Oscara – „Left-Handed Girl. To była ręka… diabła!”. Samotna matka i jej dwie córki powracają do Tajpej po kilku latach życia na wsi, aby otworzyć stoisko na tętniącym życiem nocnym targu. W czwartkowe popołudnie, 18 grudnia we wszystkich kinach zagości cykl Kultura Dostępna i komedia „LARP. Miłość, trolle i inne questy”. Sergiusz, nastolatek zakochany w fantastyce i LARP-ach, zmaga się z prześladowaniami w szkole i swoim uczuciem do Helen. Gdy odkrywa jej tajemnicę, zyskuje szansę na niezwykłą przygodę!Bilety na grudniowe seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a także zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”.Helios S.A. to największa sieć kin w Polsce pod względem liczby obiektów. Obecnie dysponuje 53 kinami, które mają łącznie 300 ekranów i ponad 54 tysiące miejsc. Spółka skupia swoją działalność głównie w miastach małej i średniej wielkości, ale jej kina są również obecne w największych aglomeracjach Polski, m.in. w Łodzi, Warszawie, Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu. Helios S.A. jest częścią Grupy Agora, jednej z największych grup medialnych w Polsce, działającej m.in. w segmencie prasy (wydawca m.in. „Gazety Wyborczej”), reklamy zewnętrznej (lider rynku - AMS), internetu (portal Gazeta.pl) oraz radia (9 stacji radiowych z portfolio Grupy Eurozet).Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.12.2025
Mistrzostwa Europy w Łyżwiarstwie Szybkim

Mistrzostwa Europy w Łyżwiarstwie Szybkim

Gwiazdy europejskiego łyżwiarstwa szybkiego w Tomaszowie Mazowieckim powalczą o medale mistrzostw EuropyTo będzie jeden z najważniejszych sprawdzianów przed igrzyskami olimpijskimi w Mediolanie! Na początku stycznia, niespełna miesiąc przed rozpoczęciem najważniejszej imprezy sportowej czterolecia, w Tomaszowie Mazowieckim odbędą się Mistrzostwa Europy w Łyżwiarstwie Szybkim.Tomaszów Mazowiecki kolejny raz będzie gościł czołowych panczenistów Europy a Polacy będą startować w najmocniejszym składzie, z wszystkimi gwiazdami polskich panczenów, m.in. Kają Ziomek-Nogal, Andżeliką Wójcik, Damianem Żurkiem, Markiem Kanią, Piotrem Michalskim, czy Władymirem Semirunnijem na czele.Mistrzostwa Europy w tomaszowskiej Arenie Lodowej rozpoczną się w piątek, 9 stycznia, wieczorem. Już pierwszego dnia o medale zawodnicy powalczą w czterech konkurencjach – sprincie drużynowym kobiet, drużynie mężczyzn oraz na 3000 metrów kobiet i 1000 metrów mężczyzn. Dzień później zmagania rozpoczną się o godz. 14, a w programie są sprint drużynowy mężczyzn, 500 metrów kobiet, 5000 metrów mężczyzn i 1500 metrów kobiet. Mistrzostwa zakończą się w niedzielę, 11 stycznia, a tego dnia w Arenie Lodowej zostaną rozdane medale na dystansach 1000 metrów kobiet, 500 i 1500 metrów mężczyzn oraz w rywalizacji drużynowej mężczyzn i w biegach ze startu masowego.Organizatorzy jak zawsze przygotowali dla kibiców jak zawsze dużo dobrej zabawy, emocji a całość uświetni piątkowy pokaz świateł.09-11 stycznia 2026 r.Arena Lodowa w Tomaszowie Mazowieckim.Data rozpoczęcia wydarzenia: 09.01.2026
Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie (Wincentynów) – wyjątkowy wieczór w domowym salonieJuż 18 stycznia 2026 roku (niedziela) o godz. 17:00 Czesław Mozil zaprasza na jedyne w swoim rodzaju wydarzenie muzyczne — koncert "Czesław Mozil Solo – w mieszkaniu". Miejsce: niewielka wieś Wincentynów (gmina Sławno, powiat opoczyński), blisko Opoczna, w malowniczym zakątku województwa łódzkiego. Prywatna przestrzeń – salon domu – stanie się areną bliskiego spotkania artysty z publicznością.Miejsce pełne folklorystycznego klimatuWincentynów to kameralna miejscowość — według danych z 2021 r. liczy zaledwie 179 mieszkańców W sąsiedztwie znajduje się prywatny miniskansen "Niebowo", prezentujący tradycyjną wiejską architekturę regionu opoczyńskiego: chatę ze strzechą, ziemiankę, stodółkę i autentyczne wnętrza izby białej, kuchni i sieni.  Ta nieoczywista, serdeczna sceneria doskonale komponuje się z domowym klimatem koncertów Mozila.Co czyni ten wieczór wyjątkowymBliskość artysty: Czesław zagra niemal jak "u sąsiada" — w salonie, na kanapie, czasem na podłodze, a może ktoś usłyszy go z kuchni. Ta forma koncertu wyczarowuje atmosferę kameralności i autentycznego kontaktu.Unikalna formuła: To połączenie solowego show muzycznego i błyskotliwego stand-upu — pełne inteligentnych obserwacji, humoru i muzycznych emocji.Repertuar: Poza znanymi piosenkami, usłyszymy utwory z ostatnich albumów oraz premiery nowych nagrań, które trafią na kolejną płytę.Aktualny czas twórczy: Mozil zdobył tegoroczną Festiwalową Nagrodę Opola za piosenkę „Ławeczka”, singiel „Leń” z „Akademii Pana Kleksa 2” stał się hitem, a jego album „Inwazja Nerdów vol. 1” zdobył Fryderyka w 2025 roku.Kilka faktów o artyścieUrodzony w 1979 r. w Zabrzu, wykształcony akordeonista (Król. Duńska Akademia Muzyczna w Kopenhadze) Twórca złożonych dzieł: muzyka, teksty, aktorstwo dubbingowe (np. Olaf z "Krainy Lodu"), osobowość TVLaureat licznych nagród: Fryderyków, nagrody opolskiego festiwalu, platynowych płytStyl znany z połączenia kabaretu, folku, punka i inteligentnego humoru — trudno zamknąć go w jednym słowie Szczegóły wydarzeniaData: 18 stycznia 2026 (niedziela), godz. 17:00Miejsce: dom mieszkalny w Wincentynowie k. Opoczna („Niebowo”)Bilety: tylko 40 sztuk, cena 130 zł — dostępne na stronie: [biletomat.pl]Więcej informacji na: wydarzenie na FacebookuTaki koncert to znakomita okazja, by przeżyć muzykę i humor Mozila w najbardziej osobistej formie. To więcej niż performance — to spotkanie, które zostaje w pamięci na długo.Data rozpoczęcia wydarzenia: 18.01.2026

Polecane

Morawiecki w Tomaszowie Mazowieckim. Najpierw hospicjum, potem rozmowa z mieszkańcamiPŚ w łyżwiarstwie szybkim - drugie miejsce Żurka na 1000 m w HamarTwarda kontra dla kurczaków. Mieszkańcy: „To już nie wieś rolnicza, tylko domy ludzi”Ogień w JaninowieStrażacy szybko opanowali ogieńFILMOWY SYLWESTER w kinie Helios!Śledztwo w Tomaszowie: Norbert C. aresztowany na 2 miesiącePŚ w łyżwiarstwie szybkim - Żurek trzeci na 500 m w HamarDach i wsparcie na start: w powiecie tomaszowskim rusza 3‑letni program mieszkań treningowychLechia zagra o spokój w tabeli. Do Tomaszowa przyjeżdża wyjazdowa SpartaDzień Pamięci Ofiar Stanu Wojennego – tomaszowianie pamiętająPełnomocnik od Klapsów? Nowa „dyscyplina” w Tomaszowskim Centrum Zdrowia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: GrażynaTreść komentarza: No przecież,po kurczaki pojadą do Tomaszowa !Źródło komentarza: Twarda kontra dla kurczaków. Mieszkańcy: „To już nie wieś rolnicza, tylko domy ludzi”Autor komentarza: BetiTreść komentarza: Racja dziewictwo nie tylko można stracić przez partnera ale odebrać sobie w zaciszu, nieskromne myśli i chęć spełnienia, własnoręcznie. A to nie jest już dziewictwo!Źródło komentarza: Dzień Dziewic – święto, które istnieje naprawdę (i wcale nie musi być obciachowe)Autor komentarza: xxxTreść komentarza: Ta car dobry tylko urzędnicy niedobrzy! Dobrze Pan to ujął był a teraz razem w PiS z byłymi komuchami ręka w rękę w jednej ławie.Źródło komentarza: Dwa miesiące na kilka prostych pytań. Tomaszowskie Centrum Zdrowia testuje granice jawnościAutor komentarza: Schlomo UbermannTreść komentarza: Wytrwałości dla NIepokalanej Aneczki z Mazur z okazji Dnia Dziewic.Źródło komentarza: Dzień Dziewic – święto, które istnieje naprawdę (i wcale nie musi być obciachowe)Autor komentarza: CzłowiekTreść komentarza: Bezczelny typ z tego pułkownika. Na wylocie, a jeszcze podskakuje jak pchła na grzebieniu. Dyscyplinę owszem, proponowałabym zastosować ale może wobec tego Pana - rzemienną, i to ze sto razy !!!Źródło komentarza: Pełnomocnik od Klapsów? Nowa „dyscyplina” w Tomaszowskim Centrum ZdrowiaAutor komentarza: Naczelny PielęgniażTreść komentarza: Można by jeszcze "Oddział kremacji" utworzyć. Po co wozić zwłoki do Łodzi albo Bełchatowa? Zaoszczędzimy paliwo, damy niższe ceny i szpital poszybuje. A gdyby za wodociągami wykupić ziemię od lasów Państwowych, sprzedać drzewa i cmentarz utworzyć, to nawet lekarzy można pozwalniać ...Źródło komentarza: Pełnomocnik od Klapsów? Nowa „dyscyplina” w Tomaszowskim Centrum Zdrowia
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama