„Zamach na pieniądze BANKU POLSKIEGO… Policja ujęła dziś bandytę Dydje Kana, który planował zamach na posłańców Banku Polskiego w Tomaszowie. Łupem mogła paść suma przeszło 300 000 zł” — tak 6 stycznia 1931 r. informował „Express Mazowiecki” (pisownia nazwiska jak w oryginale). Krótka notka, ale treść jak z sensacyjnego kryminału: przygotowania do napadu na bankowych gońców, duża gotówka, szybkie zatrzymanie.
Tło epoki: bieda, kryzys i gotówka w obiegu
Lata 1930–1931 to środek Wielkiego Kryzysu, który w II RP uderzył wyjątkowo mocno: PKB w latach 1929–1935 spadł o ok. 52%, a bezrobocie rosło lawinowo, co odczuwały zwłaszcza miasta przemysłowe regionu łódzkiego, w tym Tomaszów Mazowiecki – silny ośrodek włókienniczy o robotnicznym charakterze. To realia, w których przestępstwa przeciw mieniu stają się częstsze i bardziej zuchwałe.
„Przednówek rozpoczął się jeszcze w miesiącach zimowych. Ludzie oszczędzają soli…” — wspominał Wincenty Witos, opisując nędzę pierwszej połowy lat 30. (krótkie, dozwolone cyt.).
Bankowy obieg pieniędzy był wówczas w znacznej części gotówkowy. Bank Polski SA — centralny bank II RP — posiadał sieć oddziałów i obsługiwał przekazy oraz sprzedaż walut i kruszców; pieniądze przewożono między placówkami i przedsiębiorstwami, często właśnie przez posłańców (gońców), co bywało celem bandytów.
Podobne napady w II RP
Choć tomaszowską próbę udaremniono, ówczesna prasa regularnie opisywała zuchwałe skoki na banki i poczty. Najsłynniejsza była sprawa Stanisława „Szpicbródki” Cichockiego i jego ekipy: w 1932 r. policja zatrzymała ich w związku z próbą skoku na skarbiec Banku Polskiego w Częstochowie (podkop do skarbca). Sprawa stała się głośna w całym kraju. „Naprawdę sławnym uczynił go napad… który się nie udał” — pisał serwis Dzieje.pl.
Rok 1932 przyniósł też napad na Pocztę w Gródku Jagiellońskim, przeprowadzony przez bojowców OUN — zginęło dwóch pracowników, zrabowano pieniądze i broń; to jeden z najgłośniejszych, brutalnych skoków pogranicza II RP.
Takie historie nie były marginesem — policyjne kroniki z przełomu 1930/31 r. pełne są doniesień o rozbojach i planowanych napadach na konwoje oraz kasy, co doskonale wpisuje się w klimat notki „Expressu Mazowieckiego”.
Jakie kary groziły sprawcom?
W chwili publikacji notki (styczeń 1931) wciąż obowiązywały przepisy zaborcze (z dodatkami polskimi), ale już w 1932 r. wszedł w życie jednolity Kodeks karny (tzw. kodeks Makarewicza). To on precyzyjnie zdefiniował „triadę rozbójniczą”:
- Art. 259 (rozbój): „Kto zabiera cudze mienie, używając przemocy… podlega karze więzienia” — a „więzienie” w kodeksie oznaczało od 6 miesięcy do 15 lat (górny pułap w przepisach ogólnych).
- Art. 258 (kradzież rozbójnicza – użycie przemocy, by utrzymać łup lub uniknąć pościgu): do 10 lat więzienia.
- Art. 261 (wymuszenie rozbójnicze): do 10 lat więzienia.
Sądy mogły dodatkowo orzekać przepadek narzędzi i łupu oraz zaostrzać kary recydywistom. W skrajnych wypadkach przestępstw z użyciem broni i ofiarami śmiertelnymi wchodziły w grę surowsze kwalifikacje (np. zabójstwo), zagrożone nawet karą śmierci, ale sam rozbój co do zasady nie był w kodeksie kwalifikowany karą śmierci.
Tomaszów na mapie międzywojennej Polski
Tomaszów Mazowiecki — młode, dynamiczne miasto fabryczne — żył rytmem przędzalni i tkalni, a przepływ gotówki był codziennością. W takich miejscach gosposie i robotnicy ustawiali się po wypłaty, a bankowi posłańcy kursowali między kasami i bankami. Nic dziwnego, że to właśnie tutaj, w pierwszych dniach 1931 r., policja miała ręce pełne roboty, gdy — jak donosi „Express” — udaremniła plan skoku na ponad 300 000 zł.
Epilog
Nie wiemy dziś, kim dokładnie był „Dydje Kana” ze wzmianki (pisownia i brzmienie nazwiska wskazują na możliwy błąd składu lub przekręcone dane), ale wiemy na pewno: epoka sprzyjała tego typu zbrodniom, bankowe pieniądze kusiły, a państwo — po unifikacji prawa w 1932 r. — odpowiedziało na to surowymi karami i coraz sprawniejszą robotą policyjną. „Express Mazowiecki” z 6 stycznia 1931 r. uchwycił ten moment dokładnie: nerwowość kryzysu, codzienność gotówki i szybkie policyjne kontruderzenie.






















































Napisz komentarz
Komentarze