W Tomaszowie Mazowieckim dojrzewa inicjatywa, która może realnie ochronić dziedzictwo miasta i parafii. Autorzy listu otwartego skierowanego do prezydenta miasta oraz radnych Rady Miejskiej proszą o utworzenie miejskiego rejestru zabytków ruchomych. Podkreślają, że „na terenie miasta znajduje się wiele zabytków ruchomych o dużej wartości pieniężnej i historycznej”, ale – jak czytamy dalej – „te zabytki ruchome nie są nigdzie zarejestrowane”. Muzealne zbiory mają ewidencję, natomiast wiele bezcennych przedmiotów przechowywanych w kościołach i instytucjach społecznych pozostaje poza systemem ochrony.
„Do obecnej chwili część zabytków już zaginęło lub zostało skradzionych” – pada w apelu. To nie tylko strata materialna. To utrata pamięci o rzemieślnikach, artystach i fundatorach, którzy budowali tożsamość Tomaszowa.
Dziedzictwo, które można wynieść pod pachą
Zabytki ruchome – obrazy, rzeźby, rzemiosło artystyczne, księgi, paramenty – są, z natury, bardziej narażone na kradzież niż obiekty nieruchome. „Stanowią łakomy kąsek dla złodziei; potem można je zobaczyć na aukcjach w kraju i za granicą” – ostrzegają autorzy. Wystarczy wymienić kilka z najcenniejszych tomaszowskich dzieł: późnogotycką „Pietę” z ok. 1420 r. z kościoła NMP Królowej Polski przy ul. Słowackiego, cykl obrazów Wojciecha Gersona – m.in. św. Stanisława i św. Antoniego z 1878 r. w kościele św. Antoniego przy ul. POW, dzieła Szymona Buchbindera – św. Józefa, św. Barbarę i św. Stanisława Kostkę w tej samej świątyni, figurę Pana Jezusa Ukrzyżowanego z 1865 r. autorstwa A. Pruszyńskiego, figurę Matki Bożej Niepokalanego Poczęcia oraz metalową reliefową „Ostatnią Wieczerzę” z 1864 r. Na wyposażeniu św. Antoniego zachowały się także zabytkowa ambona z postaciami Ewangelistów, żeliwna balustrada i komoda zakrystyjna z ok. 1888 r.. W kościele Zbawiciela przy ul. Św. Antoniego znajduje się z kolei ołtarzowy obraz „Spotkanie Zmartwychwstałego Chrystusa z Marią Magdaleną” pędzla Gersona z 1900 r. To tylko wycinek bogactwa, które – bez rzetelnej dokumentacji – bywa niewidzialne dla służb i badaczy.
Dlaczego rejestr jest potrzebny?
Miejski rejestr zabytków ruchomych nie zastąpi państwowych rejestrów i muzealnej ewidencji, ale spina lokalną ochronę w całość. Daje minimum trzech korzyści. Po pierwsze – prewencję: skatalogowany obiekt z opisem, zdjęciami i oznakowaniem jest trudniejszy do sprzedaży na rynku antykwarycznym. Po drugie – szybką identyfikację: w razie kradzieży policja i domy aukcyjne otrzymują komplet informacji, co zwiększa szansę odnalezienia dzieła. Po trzecie – fundament do finansowania: udokumentowane zbiory łatwiej obejmować ubezpieczeniem, planować konserwację i starać się o dotacje.
„Zabytki ruchome znajdujące się w muzeum posiadają ewidencję” – przypominają wnioskodawcy. Proponowany rejestr rozszerzyłby tę dobrą praktykę na parafie, stowarzyszenia, szkoły, prywatnych depozytariuszy i instytucje, które przechowują dziedzictwo, lecz nie są muzeami.
Jak mógłby działać rejestr?
Autorzy apelu wskazują kierunek, a miasto może go przełożyć na konkretne procedury. W praktyce oznacza to jednolity formularz opisu (autor, datowanie, technika, wymiary, miejsce przechowywania, stan zachowania, proweniencja), obowiązkową dokumentację fotograficzną oraz numer inwentarzowy przypisany do właściciela/zarządcy obiektu. Dopełnieniem byłoby discretezne oznakowanie (np. mikroznaczniki lub UV), tabliczki informacyjne w obiektach sakralnych i szkolenia dla osób odpowiedzialnych za zbiory.
Tak rozumiany rejestr można prowadzić w systemie elektronicznym przy Wydziale Kultury lub w partnerstwie z muzeum miejskim. Warto włączyć komendę policji (kontakt operacyjny), konserwatora zabytków (standardy opisu i konserwacji) oraz dieciezję i proboszczów – tam znajduje się najwięcej dzieł sztuki. Dobrym zwyczajem jest publiczny katalog podstawowy (z ukrytymi wrażliwymi danymi) – by mieszkańcy mogli poznawać zbiory, a badacze łatwiej nawiązywać współpracę.
Wspólna sprawa samorządu i wspólnot
W liście wybrzmiewa świadomość, że skuteczna ochrona to gra zespołowa. Samorząd daje ramy, a wspólnoty parafialne, organizacje i prywatni depozytariusze dostarczają wiedzy o swoich zbiorach. To także szansa na edukację: lekcje muzealne w kościołach i szkołach, spacery historyczne, publikacje w internecie, które pokażą mieszkańcom, jakie skarby mijają codziennie w drodze do pracy.
„Zabytki ruchome… stanowią łakomy kąsek dla złodziei” – pada w apelu. Skoro tak, ignorowanie problemu staje się współodpowiedzialnością. Rejestr nie jest kosztem, lecz polisą: im wcześniej powstanie, tym mniejsze ryzyko, że kolejny obraz lub rzeźba znikną bez śladu.
Co dalej?
Radni mogą wprowadzić uchwałę inicjującą prace nad rejestrem i zapewnić środki na opracowanie systemu, szkolenia oraz pierwszą inwentaryzację pilotażową w wybranych parafiach. Prezydent – wyznaczyć koordynatora i zainicjować porozumienia z instytucjami kościelnymi oraz służbami. Równolegle warto rozpocząć kampanię informacyjną: jak zgłaszać obiekty, jak je fotografować, gdzie zgłosić zaginięcie, jak wygląda procedura współpracy z policją i domami aukcyjnymi.
Apel do władz miasta jest jasny: zadbajmy o to, co dziedziczymy, zanim stracimy to bezpowrotnie. Tomaszów Mazowiecki ma wystarczająco dużo powodów do dumy, by swoje skarby nie tylko podziwiać, ale i mądrze chronić.






















































Napisz komentarz
Komentarze