Międzynarodowy Dzień Ukrócenia Bezkarności za Zbrodnie Przeciwko Dziennikarzom przypomina, że wolne media nie istnieją bez bezpieczeństwa ich twórców. Święto ustanowiło Zgromadzenie Ogólne ONZ w 2013 roku, a datę 2 listopada wybrano na pamiątkę zamordowania w Mali dwojga reporterów Radia France Internationale: Ghislaine Dupont i Claude’a Verlona. Ich porwanie i zabójstwo pod Kidal stało się symbolem brutalnej ceny, jaką dziennikarze płacą za informowanie opinii publicznej.
Choć od tamtych wydarzeń minęła dekada, problem bezkarności pozostaje dramatycznie aktualny. UNESCO szacuje, że w ostatnim dwuletnim okresie sprawozdawczym (2022–2023) 85% zabójstw dziennikarzy wciąż pozostaje bez ukarania sprawców. To nie statystyka – to systemowa porażka państw w zapewnieniu podstawowej ochrony prawa do informacji
Rok 2024 i początek 2025 przyniosły kolejne tragiczne rekordy. Według CPJ w 2024 r. zabito 124 dziennikarzy i współpracowników mediów – najwięcej w historii ich monitoringu, z ogromnym żniwem w strefach wojny. Inne organizacje podają zbliżone, choć różniące się metodologicznie dane: IFJ mówi o 104 ofiarach, a „Guardian” wskazuje, że ponad połowa z nich zginęła w Palestynie. Rozbieżności pokazują skalę i dynamikę przemocy, ale we wszystkich zestawieniach konkluzja jest ta sama: wykonywanie zawodu reportera bywa dziś śmiertelnie niebezpieczne
Bezkarność dotyczy nie tylko pól bitew. Coroczny Indeks Bezkarności CPJ pokazuje, że niemal 80% zabójstw dziennikarzy na świecie pozostaje niewyjaśnionych i nieukaranych. Na liście państw, w których mordercy uchodzą bez kary, pojawiają się zarówno państwa pogrążone w kryzysach, jak i demokracje, co boleśnie przypominają w Europie sprawy Daphne Caruany Galizii na Malcie i Jána Kuciaka na Słowacji – przypadki, które uruchomiły reformy, ale wciąż są testem dla rządów prawa.
Do pełnego obrazu trzeba dodać rosnącą falę przemocy cyfrowej – szczególnie wobec dziennikarek. Globalne badania UNESCO i ICFJ dokumentują skalę nękania, groźby i zorganizowanych kampanii oszczerstw, które przenikają z sieci do życia offline, prowadząc do autocenzury, a czasem do fizycznych ataków. To również forma uciszania i również wymaga reakcji instytucji publicznych oraz platform
Są jednak konkretne narzędzia, które dają nadzieję. W 2012 r. przyjęto Plan Działań ONZ na rzecz Bezpieczeństwa Dziennikarzy i Przeciwdziałania Bezkarności – mapę drogową od prewencji po ściganie sprawców. W UE w 2024 r. wszedł w życie tzw. „Daphne’s Law” – dyrektywa antysLAPP chroniąca osoby zabierające głos w sprawach publicznych przed nadużywaniem pozwów mających ich zastraszyć. Te rozwiązania działają, jeśli są wdrażane serio: z budżetami, szkoleniami, wyspecjalizowanymi prokuraturami i sądami oraz realną odpowiedzialnością służb śledczych.
Co możemy zrobić „tu i teraz”? Rządy – wdrożyć standardy ONZ, publikować dane o postępach dochodzeń i chronić dziennikarzy także poza redakcją. Platformy – ograniczyć zasięg zorganizowanych ataków i szybko reagować na groźby. Redakcje – szkolić zespoły, przygotowywać plany bezpieczeństwa (także cyfrowego) i zapewniać wsparcie prawne oraz psychologiczne. A my, odbiorcy – domagać się prawdy i rozliczalności, wspierać niezależne media i nie odwracać wzroku, gdy reporterzy są zastraszani.
2 listopada nie jest tylko rocznicą tragedii w Kidal. To coroczny test naszej gotowości, by bronić prawa do informacji. Bezkarność sprawców przemocy wobec dziennikarzy nie jest abstrakcyjnym wskaźnikiem – to realne zagrożenie dla demokracji. Odwrócenie tej logiki zaczyna się od nacisku społecznego i politycznej woli, by każda zbrodnia przeciwko dziennikarzom miała konsekwencje.


























































Napisz komentarz
Komentarze