Oczywiście, idąc za przykładem posła Janusza Palikota, można niedoskonałości prawne wyśmiewać, naprawiać, a część nawet całkowicie wyeliminować. Papier jest cierpliwy i wytrzyma wszystko. Co jednak zrobić z ludzką niedoskonałością? Z wadami i ułomnościami? Czasem z brakiem wiedzy, a bywa, że ze zwykłym lenistwem. Tutaj nie pomoże żadna „palikotowa komisja”.
Na tych ułomnościach systemu i ludzkich słabościach żerują rzesze cwaniaków, którzy doskonale potrafią lawirować pomiędzy paragrafami. Nie robią na nich wrażenia nawet prawomocne wyroki sądowe. Wykorzystują luki prawne, a nierzadko także osobiste znajomości czy układy towarzyskie, by unikać odpowiedzialności. Rośnie więc poczucie bezkarności, bo skoro można nie respektować wyroku sądu, to można tak naprawdę wszystko…
Pani Alicja jakiś czas temu rozwiodła się z mężem. Związek, jak łatwo się domyślać, nie należał do najszczęśliwszych. Zdrady męża, awantury i dwójka dzieci – na tyle małych, by nie rozumieć, co się dzieje, ale na tyle dużych, by czuć, że nie jest to nic dobrego.
Zapadł wyrok sądowy. Orzeczono rozwód z winy małżonka. Sąd potwierdził również, że dwójka niepełnoletnich dzieci zamieszka z matką. Ojciec otrzymał prawo spotykania się z dziećmi w określonym dniu miesiąca, w godzinach między 10.00 a 18.00.
Z odwiedzinami bywa różnie. Do czasu wyroku ojciec potrafił bez wiedzy matki zabrać dzieciaki spod bloku. To wywoływało kolejne konflikty i nieporozumienia, często też interwencje policji. Teraz zabiera dzieci z mniejszą bądź większą regularnością. Odkąd zostawiła go kolejna „przyjaciółka”, zjawia się częściej.
Zabiera dzieci i zdarza się, że nie odwozi ich o określonej w wyroku porze. Nie zadaje sobie oczywiście trudu, by powiadomić matkę. Zdaniem pani Alicji, jej były mąż robi to z premedytacją, ponieważ już wcześniej znęcał się nad nią i zastraszał np. nocnymi telefonami.
– On się niczego nie boi – twierdzi pani Alicja. – Często mówi, że ma w mieście takie znajomości, że nic mu nikt nie zrobi. Rzeczywiście, jest nauczycielem i zna wiele osób.
Tydzień temu były mąż znowu zabrał dzieci w zgodnym z wyrokiem terminie. Nie odwiózł ich ani o 18.00, ani nawet o 20.00. W żaden sposób również nie można było się z nim skontaktować. Zaniepokojona pani Alicja, wspólnie z teściami, pojechała do mieszkania męża, by dzieci odebrać.
Nie otworzono im drzwi, mimo że wyraźnie było słychać głosy dobiegające z wewnątrz. Powiadomiono policję. Przyjechał patrol, zastukał do drzwi i… stwierdził, że nic więcej zrobić nie może. Pouczono natomiast matkę, że zgodnie z wyrokiem ojciec ma prawo do kontaktów z dziećmi, a ona nie ma prawa mu tego odmówić. Jeżeli natomiast były mąż nie stosuje się do wyroku, należy wystąpić z wnioskiem do sądu.
Stosując zasadę „niech się zajmie tym ktoś inny”, policjanci nie zwrócili uwagi na fakt, że istnieje podejrzenie naruszenia art. 211 Kodeksu karnego. Odesłali więc matkę do sądu, zamiast pouczyć o możliwości złożenia wniosku o ściganie.
Nic dziwnego, że w tym konkretnym przypadku doszło do sytuacji, w której osoba naruszająca określone w wyroku sądowym warunki poczuła się bezkarna, a druga strona – bezsilna. Na efekt nie trzeba było długo czekać.
– Do dzisiaj nie wiedziałem, co z tobą robić, ale teraz już wiem – usłyszała pani Alicja przez telefon o 3.00 nad ranem.
Dzieci zostały odwiezione do domu następnego dnia.
Zdesperowaną kobietę ktoś przysłał do nas. Doradziliśmy jej, by z jednej strony wystąpiła do sądu, z drugiej – aby zgłosiła się na policję, przedstawiła sprawę dzielnicowemu i zażądała przyjęcia wniosku o ściganie byłego męża na podstawie art. 211 Kodeksu karnego.
Pani Alicja zrobiła tak, jak jej doradziliśmy. Umówiła się z dzielnicowym, opowiedziała swoją historię i poprosiła o przyjęcie wniosku o ściganie. Początkowo dzielnicowy zgodził się z argumentacją i wydawało się, że sprawa ruszy z miejsca, a osoba niestosująca się do sądowego wyroku przestanie czuć się bezkarna. Po czym wyszedł na kilkanaście minut po druk wniosku. Gdy wrócił, jego stosunek do sprawy uległ całkowitej odmianie. Okazało się, że takiego wniosku przyjąć nie może, chyba że wystąpi o to sąd. Co spowodowało tę odmianę – nie wiadomo. Pozostawimy to również bez komentarza.






















































Napisz komentarz
Komentarze