Radni będą dyżurować

Czy ten dyżur, to pojedynczy przypadek? A pozostali radni?

w takim gronie komentatorów to aż strach się wypowiadać, ale mam was gdzieś (wiecie gdzie) i napiszę,że cenię Wacławę Bąk za jej zaangażowanie dla dobra tomaszowskiej oświaty!

Tutaj wszyscy się nadają do wciskania kitu. Chcą się pokazać by błyszczeć w świetle jupiterów a tak nie maja zielonego pojecia o polityce. Ciekawe co wymyślili podczas dyzurow?

I o czym,że to z takimi radnymi rozmawiać ?... Mówi się,pisze się,a oni i tak nic nie robią jak nie robili.

Trójka tych radnych, która dwa dni temu zapraszała na dyżur na wczorajszy wieczór, zebrała w wyborach samorządowych 2010 ŁĄCZNIE 817 (słownie: osiemset siedemnaście) głosów . W mieście, gdzie w 2010 r. uprawnionych do głosowania było KILKADZIESIĄT TYSIĘCY LUDZI - a dokładnie 53 676 mieszkańców ! Dziś jesteśmy już po tym dyżurze. Umieram z ciekawości - jak duże tłumy zaufały swoim wybrańcom i postanowiły podzielić sie z nimi swoimi osobistymi troskami i problemami, troskami o nasze miasto, itp., itd. Zastanawiam się też - jaka myśl przyświeca takim ludziom, organizującym takie spotkania "zatroskanych radnych ze społeczeństwem" . Bo znając ( a przecież doskonale to znają) zestawienie podanych wyżej liczb, chyba jednak nie są idiotami, przkonanymi o tym, że mogą być faktycznymi reprezentantami jakiegoś tam "społeczeństwa" . Przecież znamy, dobrze znamy, bardzo dobrze znamy życiowe motto działania radnych w takich: Tomaszowach, Opocznach, Rawach i innych Piotrkowach: najpierw - SOBIE, potem - SOBIE i dopiero na końcu - SOBIE ! Czyli - co ? Początki akcji PR-owskich w związku z np. wyborami w 2014 roku? PS. Całe szczęście, że od pewnego czasu, w dniu każdych wyborów idę nie do urny (wyborczej) - tylko do urynału i oddaję nie głos (wyborczy) - tylko mocz. Więc po wyborach nie mam kaca "moralniaka".