Szpital w likwidacji
Jak zwykle, początek sesji zdominowały sprawy szpitala. Dyrektor Jacek Chyliński przedstawił sytuację finansową po I kwartale 2009 r.
Rozpoczęto już działania związane z likwidacją szpitala. Obecnie trwają prace nad zakończeniem działalności jednostki: przygotowywane jest zamknięcie ksiąg rachunkowych oraz pełny spis majątku szpitala.
Dyrektor mówił też o problemach w placówce, związanych z zaleceniami Państwowej Inspekcji Pracy dotyczącymi wypłaty zaległych wynagrodzeń za pracę w nocy, święta oraz godziny nadliczbowe dla całego personelu medycznego.
Jacek Chyliński wspomniał również o awarii tomografu komputerowego. Koszt wymiany lampy ma sięgać 200 tys. zł.
Problemy szpitala wywołały ożywioną dyskusję. Tradycyjne pytanie – „skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?” – zadał tym razem radny Marcin Witko.
– Nigdy nie mówiłem, że jest dobrze – odpowiadał dyrektor Chyliński. – Jak może być dobrze w jednostce, która ma 50 mln długu, gdzie miesięczna obsługa kosztuje 380 tys. zł?
– Jaki szpital miałby zysk, gdyby nie uwzględniać kosztów obsługi długu? – pytał dalej radny. – Chodzi mi o to, czy zysk będzie w stanie w przyszłości pokryć koszty Zarządu i Rady Nadzorczej.
– Zysk na pewno by był, ale nie będę mówił, jaka to kwota; to trzeba wyliczyć i nie można mówić hipotetycznie – ripostował dyrektor.
Radny Olkiewicz pytał o wyniki kontroli PIP: – Mówi Pan, że wynagrodzenia wypłacane są na bieżąco, a PIP twierdzi coś innego. To jak jest naprawdę?
– Nie chodzi o wynagrodzenia zasadnicze, ale o dodatkowe wynagrodzenia za dyżury – wyjaśniał Chyliński. – Nie mamy zaległości; to jedynie miesięczne opóźnienie. W marcu zostało to uregulowane i jesteśmy na bieżąco.
Kolejne pytanie zadał radny Goska. Dotyczyło pisma z protestem pielęgniarek w sprawie nacisków na przewodniczącą związków zawodowych.
– Nie widzę takich insynuacji, jakie próbuje się tu wyartykułować – stwierdził poirytowany dyrektor, unikając odpowiedzi wprost.
Głos zabrał Jacek Kowalewski, radny i członek Zarządu Powiatu, krytykując Olkiewicza za – jego zdaniem – populistyczną wypowiedź. – Nie było złej woli – mówił. – Szpital nie zarabiał na pracownikach. To nie jest wielka sprawa.
– Spraw pracowniczych nie nazywałbym populizmem – odparł Olkiewicz. – Każdy ma prawo do wynagrodzenia na czas. Pan swoje otrzymuje w terminie?
Do odpowiedzi wywołano także Jana Krakowiaka, prezesa Tomaszowskiego Centrum Zdrowia. Przedstawił koncepcję spółek lekarskich i pielęgniarskich, które na podstawie kontraktów mają w przyszłości prowadzić oddziały.
Prezes Krakowiak wskazywał na leasing urządzeń medycznych jako sposób doposażenia oddziałów. Problemem jest jednak wysoki czynsz leasingowy, który wymusi wypracowywanie dochodów przez spółki, co wpłynie na wynagrodzenia lekarzy i pielęgniarek.
Kolejny pomysł prezesa to ograniczenie czasu pobytu pacjentów na oddziałach. Wskazywał przypadki, gdy niezdiagnozowany pacjent leżał w Tomaszowie 2 tygodnie.
Zgodnie z umową, Tomaszowskie Centrum Zdrowia będzie płaciło Powiatu 140 tys. zł miesięcznie za dzierżawę pomieszczeń. Kwota ma pochodzić m.in. od innych najemców (np. oddział kardiologii inwazyjnej). Nie pokryje jednak miesięcznych kosztów obsługi długu.
Prezes nie chciał odpowiedzieć na pytania o liczbę planowanych etatów. – To zależy od rozmów ze związkami zawodowymi – mówił. – Może to być nawet 620 osób.
Zgodnie z przedstawioną koncepcją, pracownicy mają przechodzić do spółek na poszczególnych oddziałach. Kto będzie udziałowcem i na jakich zasadach – na razie nie wiadomo. Radna Ewa Wendrowska pytała o docelową liczbę spółek – również bez odpowiedzi. Są już kierownicy oddziałów (pięciu), którzy sami tworzą spółki.
Starosta Piotr Kagankiewicz wyjaśniał, że pracownicy szpitala dostali kilka możliwości przejścia do nowych podmiotów, ale ostatecznych decyzji jeszcze nie ma.
Prezesa Krakowiaka wspierał starosta: – Forma kontraktu dotyczy nie tylko lekarzy, ale także techników RTG i innego personelu.
Wynika z tego, że większość personelu zostanie zatrudniona jako podmioty zewnętrzne. Część pielęgniarek jest zainteresowana kontraktami, a te bliżej emerytury wolą umowę o pracę.
Według informacji z sesji, część nowych spółek ma się zajmować wyłącznie dostarczaniem personelu.
Poruszono również problem drugiego stopnia referencyjności oddziałów. Zdaniem tomaszowskich lekarzy, bez przyzwoitego laboratorium to jedynie mrzonki.
Po dyskusji radni bez oporów podjęli uchwałę o przeznaczeniu 1 600 000 zł na pokrycie niedoboru finansowego z lat ubiegłych w tomaszowskim szpitalu.
Chwila oddechu
Kolejne punkty obrad to relaks przed udzieleniem absolutorium Zarządowi Powiatu za 2008 r.
Zapoznano się z informacją Wydziału Komunikacji i Transportu o realizacji zadań z Prawa o ruchu drogowym w zakresie rejestracji pojazdów i ewidencji przedsiębiorców prowadzących stacje kontroli pojazdów.
Radni postanowili wesprzeć miasto kwotą 3 000 zł przy organizacji Festiwalu „A może byśmy tak… do Tomaszowa”.
Pytano, na co zostaną przeznaczone środki, wskazując jednocześnie na nieodpowiednie zachowanie podczas festiwalu jednego z byłych prezydentów.
– Nie mamy wpływu na zachowanie prezydenta – odpowiedziała Agnieszka Biniek, naczelnik Wydziału Promocji w Starostwie Powiatowym. – Powiat wystawi stoisko promocyjne, herb znajdzie się w materiałach, a na terenie festiwalu powiesimy baner.
Dokonano kosmetycznych zmian w budżecie powiatu na 2009 r. – głównie przesunięcia między paragrafami.
Zarząd Powiatu skwitowany
Radni zapoznali się ze sprawozdaniem z wykonania budżetu, opinią komisji rewizyjnej oraz Regionalnej Izby Obrachunkowej.
Jedyny w zasadzie głos w dyskusji zabrał Marcin Witko. Wymienił plusy (np. pozyskiwanie środków zewnętrznych) i minusy minionego roku (np. budowa starostwa, likwidacja „Budowlanki”), a także – jak to ujął – „plusy ujemne” (likwidacja szpitala).
– Gospodarność wygląda tak, że Zarząd Powiatu przyznaje sobie podwyżki 1 200–1 300 zł, gdy pracownicy dostają po 20 zł (błąd później sprostowano do 200 zł) – wytykał radny. – 138 tys. zł przeznaczono w grudniu na nagrody, w tym 2 000 zł dla sekretarza i 2 500 zł dla skarbniczki.
Niestety żaden z radnych nie odniósł się merytorycznie do sprawozdania Zarządu. Szkoda, bo kilka kwestii – np. wykonanie tylko 63% planu dochodów z porozumień z administracją rządową – wymagałoby szerszego wyjaśnienia.
Radny Świetlik odczytał stanowisko Klubu Radnych PiS i przystąpiono do głosowania. Wynik był łatwy do przewidzenia – absolutorium udzielono.
Pozostaje pytanie, czy wyrok Sądu Okręgowego w Piotrkowie, ogłoszony kilka godzin później w sprawie ścieżki rowerowej, miałby jakikolwiek wpływ na decyzję? To mało prawdopodobne.


























































Napisz komentarz
Komentarze