Kilka tygodni temu rozpoczęto dużą powiatową inwestycję, czyli budowę kanalizacji deszczowej na ulicy Bartosza Głowackiego. Spowodowała ona spore utrudnienia w ruchu na terenie całego miasta. Tworzące się w godzinach szczytu korki są zmorą wszystkich kierowców.
Ostatnio wstrzymano prace budowlane z uwagi — jak nas poinformowano — na warunki atmosferyczne. Tym samym teren budowy stał się ponownie przejezdny dla ruchu kołowego. Mimo ustawionych znaków informujących o kierunkach objazdów, kierowcy urządzają slalom między przeszkodami.
Przysypane żwirem i niepokryte asfaltem wykopy stwarzają realne zagrożenie, tym bardziej, że nie wszyscy kierowcy zachowują rozsądek i powściągliwość. Zdarza się, że kierowcy, aby się wyminąć, muszą wjechać na chodnik. Tymczasem tuż obok jest Szkoła Podstawowa nr 12. Jest to też miejsce uczęszczane przez dzieci z Gimnazjum nr 6.
Obserwując prace budowlane, mieszkańcy okolicznych bloków mieli nadzieję, że przebudowa ulicy będzie dotyczyć również nawierzchni oraz chodnika dla pieszych. Okazuje się jednak, że ich oczekiwania się nie spełnią. Zgodnie z umową wykonawca ma jedynie „przywrócić ulicę do stanu poprzedniego”, co w tym przypadku oznacza tylko załatanie wykopanych dziur.
— Jakie łatanie? To jest całkowicie bezsensowna robota — mówi pan Roman, mieszkaniec jednego z okolicznych bloków. — Co z tego, że zrobi się kanalizację, jeżeli chodnik jest na poziomie asfaltu. Prace powinno się wykonać kompleksowo. A tu mamy chaos. Nie dość, że nie zrobi się porządku z ulicą, to jeszcze codziennie przejeżdżają tędy setki ciężarówek z piachem. Kto na to pozwala? — pyta.
— O tę inwestycję walczyłem wiele lat — mówi radny powiatu Andrzej Wodziński. — Chciałem, aby było to zrobione jeszcze przed ścieżką rowerową.
Zapytany o szczątkowy zakres inwestycji i konieczność budowy nowego chodnika stwierdził:
— Chodnik bez wątpienia jest potrzebny, ale jeszcze nikt o tym nie pomyślał. Chyba musi Wodziński pomyśleć.
Radny zapowiada, że już przygotowuje „armaty” do walki z Zarządem Dróg Powiatowych, który — jego zdaniem — po raz kolejny zawalił proces planowania inwestycji.
Rzeczywiście, ulica Głowackiego nie ma szczęścia do sensownego planowania.
Na początek ścieżka rowerowa. Zarząd Powiatu przygotował projekt tylko jednej strony ulicy — podobno ze względu na koszty. Ponadto zapomniano o uzgodnieniu z TP S.A. likwidacji słupów telefonicznych.
Teraz zaplanowano i zaprojektowano budowę kanalizacji. Nie pomyślano jednak, że aby spełniła ona swoje zadanie, należy podnieść chodnik po lewej stronie ulicy i położyć nowy dywanik asfaltowy. Inaczej woda deszczowa w dalszym ciągu będzie tworzyła kałuże.
Do tego dochodzą problemy związane z transportem ciężkim. To on jest wyjątkowo uciążliwy dla mieszkańców.
— Chciałabym, by jeden czy drugi starosta zamieszkał w moim bloku i posłuchał tych wszystkich ciężarówek jeżdżących w dzień i w nocy — mówi pani Alicja. — Może wtedy zrobiono by z tym nareszcie porządek.























































Napisz komentarz
Komentarze