Co rzeczywiście przewiduje inwestor
Wody Polskie wprost informują, że przedsięwzięcie obejmuje oczyszczenie czaszy zbiornika (usuwanie osadów), modernizację zapory i jazu, modernizację pompowni, zabudowę systemu monitoringu hydro-meteorologicznego, sieci odwadniających oraz ubezpieczeń brzegów, zapory przeciwrumowiskowej / zbiornika wstępnego i – owszem – przepławki dla ryb. Celem jest przywrócenie pełnej funkcjonalności zbiornika, podniesienie bezpieczeństwa przeciwpowodziowego i poprawa jakości wody. To nie jest katalog „kosmetycznych” działań, lecz wieloetapowa modernizacja infrastruktury i ekosystemu, warta setki milionów złotych.
Konfrontacja kluczowych manipulacji z faktami
Teza: „Rewitalizacja nie poprawi jakości wody.”
Fakty: Plan zawiera działania, które bezpośrednio wpływają na jakość wody: usuwanie osadów, budowę zbiornika wstępnego (wyłapującego rumowisko i zanieczyszczenia dopływowe), modernizację urządzeń hydrotechnicznych i stały monitoring parametrów. To standardowy zestaw narzędzi stosowany właśnie po to, by poprawiać stan wód i ograniczać wtórne zanieczyszczanie.
Teza: „Miasto nie ma z tą inwestycją nic wspólnego.”
Fakty: Choć inwestorem jest Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, Zalew Sulejowski jest strategicznym źródłem wody dla mieszkańców regionu – po uzdatnieniu woda z zalewu trafia do kranów tomaszowian. Z tego powodu udział władz miejskich w konsultacjach, koordynacji terminów, organizacji dojazdów, porządku, a przede wszystkim w działaniach uzupełniających w zlewni (kanalizacja sanitarna, retencja, uszczelnianie zrzutów, mała retencja, edukacja i kontrola zanieczyszczeń spływowych) jest nie tylko wskazany — jest konieczny. Bez wsparcia samorządu na dopływach i w pasie przybrzeżnym efekty prac w czaszy zbiornika będą krótkotrwałe. Przypomnieć tu należy, że Tomaszów Mazowiecki wydał już setki milionów na sieci kanalizacyjne, a kolejne inwestycje, w tym w gminie wiejskiej są przygotowywane.
Teza: „Trzeba by usunąć miliardy ton mułu, więc i tak nic się nie zmieni.”
Fakty: Nikt nie deklaruje „jednorazowego wydobycia wszystkiego”. Rewitalizacja polega na selektywnym usuwaniu osadów w miejscach kluczowych hydraulicznie i środowiskowo, przywróceniu drożności, zmianie warunków cyrkulacji oraz instalacji barier i zbiorników wstępnych, które ograniczają dopływ nowego ładunku zanieczyszczeń. To realistyczny, etapowy model, a nie wizja „księżycowych robót ziemnych”, jak twierdzą radni KO.
Teza: „Obecność prezydenta Tomaszowa to show bez związku z inwestycją.”
Fakty: Samorząd jest bezpośrednim interesariuszem z uwagi na bezpieczeństwo powodziowe, turystykę, gospodarkę nabrzeżami i – ponownie – zaopatrzenie miasta w wodę. Informowanie mieszkańców, koordynacja działań i przygotowanie miejskich inwestycji to normalna rola władz lokalnych.
Co jeszcze trzeba powiedzieć wprost
Rewitalizacja zbiornika nie zwalnia miasta z pracy „po swojej stronie kranu”. Jeśli chcemy trwałej poprawy przejrzystości i zapachów, to równolegle z robotami hydrotechnicznymi muszą iść miejskie projekty ograniczające dopływ biogenów: domykanie kanalizacji wokół dopływów, retencja i separacja wód opadowych, porządkowanie gospodarki ściekowej na terenach rekreacyjnych, kontrola dzikich zrzutów, zarządzanie ruchem turystycznym w sezonie. To wspólny system naczyń połączonych.
Podsumujmy
Radni Koalicji Obywatelskiej mieszają fakty z domniemaniami i pomijają kluczowy element planu: oczyszczanie czaszy zbiornika i budowę rozwiązań, które poprawiają jakość wody. Wody Polskie prezentują kompleksowy zakres prac i jasno deklarują cel środowiskowy oraz bezpieczeństwo przeciwpowodziowe. Zamiast eskalować emocje, warto domagać się harmonogramu, etapowego raportowania i stołu koordynacyjnego, przy którym usiądą inwestor, miasto, gminy zlewni, przedsiębiorstwo wodociągowe i lokalny biznes. Bo stawka jest wspólna: woda z Zalewu Sulejowskiego płynie do naszych kranów – i to powinien być punkt wyjścia do rzeczowej rozmowy.
























































Napisz komentarz
Komentarze