Cóż takiego nie podoba się radnemu Piotrowi Kucharskiemu w odwoływaniu starosty Mariusza Węgrzynowskiego? Jak sam twierdzi w internecie, nie podoba mu się styl tego odwołania. Gdyby nie wywiad, w którym symbolicznie „opada kotara”, nigdy zapewne nie dowiedzielibyśmy się, o co radnemu tak naprawdę chodzi – poza obroną stanowisk dla działaczy PiS. Problemem okazało się ucięcie dyskusji nad wnioskiem złożonym przez radnych. Zakończono ją na mój wniosek, po tym, jak możliwość wypowiedzenia się mieli zarówno starosta, jak i wicestarosta Włodzimierz Justyna.
Nie mam wątpliwości, że dla znanego z pieniactwa Piotra Kucharskiego „dobrym stylem” byłoby jedynie podkręcanie emocji i eskalacja wzajemnej nienawiści, która de facto w samym głosowaniu niczego by nie zmieniła. Obserwujemy to w wykonaniu radnego zarówno w internecie, jak i podczas obrad rady miejskiej. Efekt byłby taki, że ludzie, którzy w interesie społecznym powinni ze sobą współpracować, niezależnie od poglądów, przez kolejne cztery lata robiliby sobie „pod przysłowiową górkę”. Jedyną osobą naprawdę zadowoloną byłby zapewne Kucharski – jako ktoś, kto karmi własne ego cudzą nienawiścią.
Znęcanie się nad starostą, o którym już było wiadomo, że poniósł sromotną porażkę, a więc "kopanie leżącego" do dobrego stylu raczej by nie należało i mogłoby podobać się jedynie osobom o socjopatycznych skłonnościach. Wszyscy radni mieli już wyrobione zdanie, każdy wiedział, jak zagłosuje. Chciałbym mieć jedynie nadzieję, że decyzje podejmowali samodzielnie, a nie pod dyktando partyjnych liderów i wyłącznie w trosce o własne interesy.
Swoją drogą, ze strony Kucharskiego to niezła hipokryzja, bo – o ile dobrze pamiętam – przy głosowaniu nad jego odwołaniem z funkcji przewodniczącego Komisji Rewizyjnej sam składał wnioski o zakończenie dyskusji. Jeśli coś pokręciłem, proszę o skorygowanie.
Odrębnym tematem jest sama treść wniosku o odwołanie starosty – a dokładniej jego uzasadnienie. Ze zdziwieniem przeczytałem, że jest ono praktycznie tożsame z tym, które napisałem blisko rok temu. Powinno zostać przygotowane od nowa, bo wiele tematów w nim ujętych przestało być aktualnych. Efekt głosowania byłby zapewne ten sam, ale praca wykonana byłaby profesjonalnie i rzetelnie. Tymczasem kilka wpadek dało staroście rzeczywiście pretekst do nazwania niektórych fragmentów nieprawdziwymi. Bo takie faktycznie były – starosta starannie je wyakcentował. Zabrakło za to wielu kluczowych kwestii.
PS.
Ciekawe jest to, że państwo radni znowu skupiają się na mnie, podczas gdy wniosek o odwołanie starosty złożyli ich koledzy z Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi. Jeśli więc mają jakieś zastrzeżenia, powinni raczej kierować je do nich. Tym bardziej, że za chwilę będziemy obserwować dosyć brutalną walkę o zwolniony stołek starosty – i to nie ja będę brał w niej udział. Co więcej, dziś nie wiem nawet, czy wezmę udział w głosowaniu, bo – jak pisał kiedyś przesympatyczny pan Kazimierz – kandydat na starostę musi mi się jakoś podobać i… zapewnić kontynuację przebudowy ulicy Dąbrowskiej w przyszłym roku.






















































Napisz komentarz
Komentarze