W 2010 roku do kodeksu rodzinnego i opiekuńczego wprowadzono zapis, który określa stosowanie kar cielesnych w wychowaniu, za niedopuszczalne i zabrania ich pod rygorem odpowiedzialności karnej przed sądem. W tym cały problem. Zapis ten, powstały i wprowadzony z pobudek ideologicznych jest pewnym niedopatrzeniem, które w egzekwowaniu jest niezmiernie trudne. Z drugiej strony mamy tu tzw. „kontrapunkt pozaustawowy”, który znosi zasadność powstrzymania się od kary cielesnej w sytuacji, kiedy jest to wymagane do poprawnego wychowania potomstwa i mieści się w akceptowanych przez ogół społeczeństwa normach obyczajowych.
Problem tego zapisu jest znacznie szerszy niż mogło by się wydawać na pierwszy rzut oka. Pod literę prawa w tym wypadku podpada bowiem nie tylko klaps, ale i ograniczanie wolności osobistej w takich sprawach jak wyjście na dwór, gra na komputerze czy też spożywanie słodyczy. Paradoksem jest tu fakt, iż jedynie kary cielesne, a nie ogólna przemoc, są zabronione. Jak możemy dowiedzieć się ze sprecyzowanych zapisów literatury specjalistycznej, kary te miały by docelowo obejmować wszystkie czynności, które wykonują rodzice wobec swojego potomstwa w celu nieuzasadnionego poniżenia swojej pociechy w fizyczny sposób.
Konstytucja RP twierdzi, że każdy rodzic ma prawo do przeprowadzenia procesu wychowawczego zgodnie ze swoimi poglądami. Jak nietrudno się domyślić, poza dowolnością celu otrzymuje się tu także dowolność środków. Ustawa nie może więc być podmiotem znoszącym prawa konstytucyjne dla prawnych opiekunów, jak więc to mamy rozumieć?
Należy tu rozgraniczyć karę cielesną od samej przemocy względem dziecka. Kara to substytut władzy państwa (jak w innych krajach chłosta). Przemoc może przybierać różną postać, a według tego prawa nie wolno nam przekroczyć granicy, która stanowią normy wychowawcze, przyjęte w społeczeństwie. Zabrania się natomiast karcenia w sposób okaleczający czy trwale piętnujący ciało dziecka. Specjaliści z dziedziny prawa podkreślają, że danie dziecku klapsa w uzasadnionej sytuacji (np. kiedy ignoruje ono nasze polecenia i naraża się na niebezpieczeństwo) jest całkowicie legalne.
Gdyby jednak wprowadzono zakaz całkowitej przemocy (w tym klapsów) wobec potomstwa, to rodzic mógłby nieodwracalnie utracić swoja władzę. Nim dziecko nie dorośnie, wszelka jego demoralizacja i szkody, które wyrządzi, leżą w pełnej odpowiedzialności rodzica, powinien mieć on zatem narzędzia skutecznie zapobiegające niewłaściwemu zachowaniu swojego potomstwa. Na tej samej zasadzie działa policja, która ma zezwolenie na użycie przemocy, jeśli jest ona niezbędna do zachowania ładu w danej sytuacji.
Klaps (nie mylić z karami cielesnymi czy pastwieniem się nad dzieckiem) nie jest zatem bezprawnym środkiem wychowawczym, o który należało by kruszyć kopie, gdyż problemów dzieci (np. w domu dziecka) jest o wiele więcej i są bardziej pilne w hierarchii ważności. Trzeba pamiętać, że użycie siły powinno być kontrolowane, gdyż każde wyrządzenie szkody cielesnej dziecku jest już przestępstwem. Klaps to nie jest uderzenie w twarz – tego absolutnie nie wolno robić, gdyż społecznie jest to postrzegane jako najwyższa forma znieważenia cielesnego.


























































Napisz komentarz
Komentarze