Kilka minut po piętnastej na scenie pojawili się muzycy zespołu Persfazja. W ich muzyce wyraźnie słychać wpływy polskich grup punk-rockowych z lat 80., co potwierdziło wykonanie utworu „Spytaj milicjanta” legendarnego Dezertera.
Na scenie szalał Zamit, dobrze wywiązujący się z roli frontmana, skupiając na sobie uwagę znacznej części publiczności.
Jako drudzy zaprezentowali swoją twórczość muzycy z Unit: Laundry. Młodzi artyści przeplatali własne, mocno zakorzenione w kalifornijskim pop-punku kompozycje z popularnymi coverami (usłyszeliśmy m.in. klasyczny już „Song 2” brytyjskiego zespołu Blur). Należy pochwalić zespół za zaangażowanie oraz ogromny wysiłek włożony w występ, co dobrze rokuje na przyszłość.
Po krótkiej przerwie technicznej na scenie pojawiła się Izolatka. Koncert promował „Oddech Wistomu” — debiutancki krążek zespołu. Muzycy już od pierwszych dźwięków porwali do tańca tomaszowską publiczność i pokazali, że są naprawdę klasową kapelą. Oprócz utworów z debiutu usłyszeliśmy nowe kompozycje oraz interesujący utwór instrumentalny.
Mieszanka ska, reggae i punk rocka doskonale sprawdziła się w boju i zachęciła mieszkańców miasta do zakupu płyty.
Kolejnym zespołem na scenie była Feekcja. W kompozycjach grupy słychać echa klasycznego rocka z lat 70., ale to także sporo nowocześniejszego grania, przywodzącego na myśl dokonania formacji Audioslave.
Blues-rockowcy z Tomaszowa zaprezentowali się w poszerzonym składzie, wsparci przez dwoje skrzypków. Znacząco wzbogaciło to aranżacje utworów i nadało występowi unikalny charakter. Jarek Musiał, wokalista i gitarzysta Feekcji, zwyczajowo przykuł uwagę słuchaczy, prezentując solidny warsztat i duże doświadczenie sceniczne.
Po Feekcji na scenę weszli weterani tomaszowskiej sceny muzycznej — metalowcy z Tumour of Soul. Artyści żywiołowo i z dużą precyzją wykonali na żywo materiał z wydanej w zeszłym roku płyty. Kapela ta nigdy nie schodzi poniżej bardzo wysokiego poziomu, a sobotni koncert, sądząc po euforycznej reakcji publiczności, należał do wyjątkowo udanych.
Niekwestionowaną gwiazdą wieczoru była formacja Closterkeller, z jedną z najlepszych polskich wokalistek, Anją Orthodox, na czele. Artystka, mimo ponad dwudziestu lat pracy z zespołem, nadal dysponuje doskonałą barwą i skalą głosu, o czym mogli się przekonać słuchacze zgromadzeni na tomaszowskich błoniach. Muzycy zaprezentowali szeroki przekrój materiału ze wszystkich płyt studyjnych, zagrali także dwie kompozycje z powstającego krążka.
Swoistą przeciwwagą dla rockowych zespołów występujących na scenie była dyskoteka wieńcząca sobotni wieczór. Najbardziej wytrwali uczestnicy Dni Tomaszowa chętnie bawili się w rytmie najpopularniejszych, tanecznych przebojów.
Podczas całego pierwszego dnia festiwalu rzucała się w oczy niska frekwencja. Myślę, że połączenie występów lokalnych zespołów z „importowanymi” gwiazdami mogłoby przyciągnąć na błonia większą liczbę tomaszowian podczas kolejnych edycji festiwalu — prawdziwe bowiem wydaje się stwierdzenie, że „lubi się tylko te piosenki, które się już zna”.
Zapraszamy do oglądania fotogalerii z pierwszego dnia festiwalu „A może byśmy tak… do Tomaszowa” w serwisie DniTomaszowa.pl























































Napisz komentarz
Komentarze