Dlaczego tak bardzo lubimy ciasta?
Powodów jest kilka – całkiem poważnych jak na tak słodki temat.
Po pierwsze: zapach. Nic tak nie robi atmosfery domu jak aromat pieczonego ciasta. Jeszcze zanim pojawi się na talerzu, mózg już wysyła komunikat: „Jest dobrze, jesteś w bezpiecznym miejscu, zaraz będzie szczęście”.
Po drugie: wspomnienia. Ciasto to trochę jadalny pendrive z dzieciństwa. Kęs makowca – i nagle widzisz babcię w fartuszku. Gryz szarlotki – i już jesteś znów w podstawówce, gdy po lekcjach wpadaliście na „małe co nieco”.
Po trzecie: rytuał. Ciasta pojawiają się przy wszystkich ważniejszych momentach: urodziny, święta, niedzielne obiady, imieniny cioci. Ktoś przynosi blachę i wiadomo: teraz będzie przyjemniej, choćby rozmowa zeszła na politykę i rachunki za prąd.
No i po czwarte: cukier. Udawajmy, że to tylko magia tradycji, ale prawda jest taka, że mózg bardzo lubi, gdy mu się rzuci trochę glukozy na pocieszenie.
Smakołyki dla młodszych i starszych
Są ciasta, które łączą pokolenia lepiej niż niejeden rodzinny mediac… tfu, obiad.
- Sernik – król polskich stołów. Starsi lubią go „jak kiedyś, na twarogu, nie na żadnych gotowcach”, młodsi – bo jest jak jadalny kocyk bezpieczeństwa. Kremowy, miękki, zawsze „wejdzie jeszcze jeden kawałek”.
- Szarlotka – ciasto, które robi za lekarstwo na wszystko. Zmarzłeś? Szarlotka. Masz zły dzień? Szarlotka. W pracy nerwowo? Szarlotka i nagle biuro wygląda jak trochę mniej stresująca wersja świata.
- Piernik – starsi pamiętają go z kuchni mamy i babci, młodsi – z memów o „leżakującym pierniku, który musi dojrzeć” (czyli upiecz go w listopadzie, zjesz na święta). Pikantny, pachnący miodem i przyprawami – idealny most między jesienną chandrą a bożonarodzeniowym szałem.
- Karpatka i kremówki – kiedyś klasyka cukierni, dziś trochę retro, ale za to jak smakuje! Starsi mówią: „O, takie jadłem/jadłam po szkole”, młodsi – wrzucają na Instagrama, bo wygląda zjawiskowo.
- Ciasto czekoladowe, murzynek, brownie – to jest język młodszej generacji. Im więcej czekolady, tym mniej pytań o przyszłość. Chociaż starsi też się nie obrażają. Trudno się w sumie dziwić.
Jakie ciasta są najpopularniejsze w Polsce?
Gdyby zrobić „wybory do sejmu ciast”, mandaty prawdopodobnie zdobyłyby:
- Sernik – klasyczny, wiedeński, z rodzynkami lub bez (o to potrafią się pokłócić całe rodziny).
- Szarlotka / jabłecznik – kruszonka, cynamon, lód waniliowy w wersji „na bogato”.
- Makowiec – zwłaszcza w okolicach świąt, ale są tacy, co potrafią go upiec „tak tylko, bo była dobra masa w promocji”.
- Piernik – zarówno w wersji ciasta, jak i pierniczków dekorowanych przez dzieci.
- Babka – piaskowa, cytrynowa, z polewą czekoladową. Wszędzie pasuje: i do kawy, i do herbaty, i „do ręki” w biegu.
Do tego dochodzą regionalne klasyki, serniki na zimno, ciasta z kremem, owoce sezonowe, beza Pavlova, rolady… Polska tak naprawdę mogłaby mieć osobne ministerstwo do spraw wypieków.
Ciasta na Boże Narodzenie – już za miesiąc
Boże Narodzenie bez ciasta to nie Boże Narodzenie, tylko jakieś spotkanie przy sałatce jarzynowej. Na świątecznym stole królują:
Makowiec – gwiazda numer jeden. Mak symbolizuje dostatek, więc im więcej maku w środku, tym lepiej. Makowiec w formie strucli, zawijany, w cieście drożdżowym, krucho-drożdżowym – byle był.
Sernik świąteczny – często z pomarańczową skórką, rodzynkami, czasem z polewą czekoladową. To ciasto, które łączy wigilijną podniosłość z bardzo przyziemnym „ale weź jeszcze kawałeczek”.
Piernik dojrzewający – zaczyna się go robić na długo przed świętami. Miesiąc–dwa leżakowania w chłodnym miejscu sprawiają, że ciasto nabiera głębokiego smaku. W święta kroi się je jak skarb: powoli, z namaszczeniem, a potem znika w tempie ekspresowym.
Keks – ciasto na bogato: orzechy, bakalie, skórka pomarańczowa. Z zewnątrz może wygląda niepozornie, ale w środku – ma własne życie towarzyskie samych bakalii.
Miodownik – warstwowe ciasto z miodem i kremem, czasem z orzechami. Musi trochę poleżakować, ale im dłużej stoi, tym lepszy się robi – jak dobre opowieści rodzinne, które co roku są opowiadane z coraz większą ilością szczegółów.
Dzień Ciasta – święto, które warto obchodzić… często
Dzień Ciasta można świętować oficjalnie, odświętnie – piekąc coś wymyślnego, robiąc zdjęcia, wrzucając relacje. Ale można też obchodzić go po polsku: całkiem nieformalnie, kiedy tylko trafi się pretekst.
Bo prawda jest taka, że ciasto to trochę taki jadalny pretekst do bycia razem. Przy cieście łatwiej się gada, łatwiej się milczy, łatwiej przetrwać wizytę dalekiej cioci. Łatwiej też spojrzeć życzliwiej na świat – zwłaszcza po drugim kawałku.
Więc jeśli ktoś zapyta, czy naprawdę potrzebujemy Dnia Ciasta, odpowiedź jest prosta:
Oczywiście, że tak. I najlepiej – niech trwa cały rok.






















































Napisz komentarz
Komentarze