Przedsiębiorca piaskarski, Wincenty Kowalik, począł zaniedbywać swą żonę od czasu, gdy zajął się swoją pracownicą, Bronisławą Fronczykówną, młodą i dorodną dziewczyną. Nie dawał na dom pieniędzy, które trwonił z Fronczykówną.
Gdy żona wymawiała Kowalikowi jego swawole, wysunął cyniczną propozycję, by żona przyjęła Fronczykównę pod wspólny dach, a wówczas pieniądze pozostaną w domu. Nadspodziewanie Kowalikowa, której chodziło już tylko o egzystencję 8-letniego synka, zgodziła się na niecną propozycję.
Mieszkańcy domu nr 45 przy ul. Solec, gdzie Kowalikowie mieszkają, byli zgorszeni tym, co dzieje się w ich mieszkaniu. Kowalik, wbrew obietnicom, iż wprowadzenie się Fronczykówny spowoduje zmianę jego ustosunkowania do żony, awanturował się jeszcze częściej i maltretował żonę oraz dziecko.
Po trzech miesiącach takiego pożycia „w trójkącie” doszło do tragedii. Kowalikowa chlusnęła Fronczykównie w oczy ługiem, oślepiając ją na całe życie.
W dniu wczorajszym sprawę tę rozpatrywał warszawski sąd okręgowy. Zeznaje Fronczykówna, która opowiada, jak została oślepiona w dniu swoich imienin. Piła tego dnia wódkę z chlebodawcą, ale – jak twierdzi – bardzo niewiele. Na wielokrotne zapytania sędziów oraz prokuratora Kożuchowskiego Fronczykówna z rozpaczą w głosie woła, że nie była nigdy kochanką swego chlebodawcy. Co innego jednak zeznają świadkowie.
Sąsiadka, Stanisława Piecykowa, opowiada, jak to Kowalik był przyzwoitym mężem, dopóki „nie zaznał” panny Brońci. Zmienił się nie do poznania. Wymyślał żonie, demolował mieszkanie.
– Ja sama – mówi świadek – tłumaczyłam pannie Brońci: „Panno Brońciu, to żonaty chłop, to nie dla pani”. A ona mi na to odpowiedziała: „To nie czyj interes, tylko mój. Ja jego kocham”.
Na zakończenie przewodu sądowego składał zeznania brat Kowalika, Bronisław, który opowiada się wyraźnie za oskarżoną. Nie ma słów potępienia dla swojego rodzonego brata. Obecnie 8-letni synek Kowalików jest wychowywany przez świadka i jego żonę.
Prokurator Kożuchowski w swej mowie oskarżycielskiej wnosił o uwzględnienie sytuacji życiowej, w jakiej oskarżona się znalazła, ale podkreślił fakt rozpowszechniania się w zastraszający sposób zamachów przy pomocy gryzących płynów i wniósł o przykładne ukaranie oskarżonej ze względów pedagogiki kryminalnej.
Po mowie obrońcy, który podniósł okoliczności łagodzące i tłumaczące stan wzburzenia podsądnej, sąd udał się na naradę, po czym przewodniczący ogłosił wyrok, mocą którego Kowalikową skazano na rok więzienia.
Sędzia Przybyłowski w ustnym uzasadnieniu podkreślił, iż sąd wziął pod uwagę, że Kowalikowa działała w okresie sponiewierania jej godności jako żony i dlatego też wymierzono jej karę łagodną.























































Napisz komentarz
Komentarze